Gdzie podziewałam się przez tak długi czas? Odeszłam. Odeszłam, mówiąc o
tym tylko Vito, a i tak całe stado już o tym wiedziało. Dzień przed
odejściem wszyscy do mnie przychodzili, starając się mnie odciągnąć od
odejścia, wyciągnąć ode mnie z jakiego powodu chce wyjść poza tereny
stada i prawdopodobnie już nie wrócić. To tylko mnie pchnęło do tego
ruchu, który miał zmienić całe moje dotychczasowe życie.
Obudziłam się w samym środku nocy. Była pełnia. Światło księżyca wpadało
do mojej jaskini, prosto na zimną i wilgotną ścianę. Mrugnęłam parę
razy powiekami, po czym wstałam. Schyliłam pysk do ziemi, czując jak
dreszcze przechodzą mi po grzbiecie. Znowu, znowu czułam ten zapach.
Całe dnie i noce spędzałam myśląc dlaczego tylko ja to czuję. Teraz
byłam już pewna. Wyszłam na zewnątrz jaskini i ruszyłam kłusem, który
potem zmienił się w galop. Przeszłam granicę stada, nawet tego nie
zauważając.
I tak do teraz galopuję, szukając mojej przyjaciółki. Od dwóch tygodni
nie widziałam żadnego konia, jestem coraz słabsza, rzadko robię
przystanki, apetyt mi zupełnie znikł. Ale nadal biegnę, jakimś cudem
jeszcze nie padłam ledwo żywa na ziemię, czekając na koniec.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz