CD Liv'a
Postanowiłam obrać inną taktykę. Po co się męczysz, Midnight? Złość piękności szkodzi, uspokój się... To wszystko da się załatwić inaczej. Lepiej.
Zbliżyłam się do niego, mrużąc powieki ze złośliwym uśmieszkiem.
-Kochasz mnie? Och, jak słodko...-wyciągnęłam pysk na taką odległość, że nasze chrapy niemalże się ze sobą stykały. -Szkoda tylko, że ja ciebie nie.
Cofnęłam się gwałtownie i zaczęłam powoli krążyć dookoła ogiera.
-W zasadzie nigdy cię prawdziwie nie kochałam... Byłeś czymś w rodzaju zabawki.-odezwałam się, nie mogąc powstrzymać wypływającego na pysk uśmiechu. Mniejsza o to, że nie mówiłam mu prawdy, ważne, żeby cierpiał. Niech cierpi jak najmocniej, tak samo jak ja, kiedy zniknął! -Świetnie się bez ciebie bawiłam, naprawdę. Nigdy nie byłeś jedynym ogierem, nawet w poprzednim stadzie, kiedy byliśmy "razem". A ty byłeś we mnie tak ślepo zakochany...-znów zatrzymałam się na wprost niego i spojrzałam głęboko w oczy. -Doprawdy szkoda, że nie zdawałeś sobie sprawy, jak świetnie się bawiłam. Bo nigdy nie byłeś jedyny.-ostatnie zdanie wyszeptałam, uśmiechając się szyderczo.
Liv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz