niedziela, 8 czerwca 2014

Od Midnight

CD Liv'a

Postanowiłam obrać inną taktykę. Po co się męczysz, Midnight? Złość piękności szkodzi, uspokój się... To wszystko da się załatwić inaczej. Lepiej.
Zbliżyłam się do niego, mrużąc powieki ze złośliwym uśmieszkiem.
-Kochasz mnie? Och, jak słodko...-wyciągnęłam pysk na taką odległość, że nasze chrapy niemalże się ze sobą stykały. -Szkoda tylko, że ja ciebie nie.
Cofnęłam się gwałtownie i zaczęłam powoli krążyć dookoła ogiera.
-W zasadzie nigdy cię prawdziwie nie kochałam... Byłeś czymś w rodzaju zabawki.-odezwałam się, nie mogąc powstrzymać wypływającego na pysk uśmiechu. Mniejsza o to, że nie mówiłam mu prawdy, ważne, żeby cierpiał. Niech cierpi jak najmocniej, tak samo jak ja, kiedy zniknął! -Świetnie się bez ciebie bawiłam, naprawdę. Nigdy nie byłeś jedynym ogierem, nawet w poprzednim stadzie, kiedy byliśmy "razem". A ty byłeś we mnie tak ślepo zakochany...-znów zatrzymałam się na wprost niego i spojrzałam głęboko w oczy. -Doprawdy szkoda, że nie zdawałeś sobie sprawy, jak świetnie się bawiłam. Bo nigdy nie byłeś jedyny.-ostatnie zdanie wyszeptałam, uśmiechając się szyderczo.

Liv?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz