Dzisiaj wstałem dość wcześnie rano. Poszedłem na spacer, przy czym
zaszedłem na łąkę. Poskubałem trawy i poszedłem nad wodopój. Gdy już
moje pragnienie "ustało" uradowany poszedłem na spacer po stadzie. Byłem
uśmiechnięty od ucha do ucha. Szedłem tak jak mały rozbrykany źrebak,
uśmiechnięty i wesoły. Momentalnie zaczęło padać. No po prostu pięknie!
Odwróciłem się i ujrzałem jaskinię. Chciałem wejść, ale nie jestem z
cukru. Rozejrzałem się dookoła. Ruszyłem przed siebie i przestało padać.
Nie no ta pogoda robi sobie ze mnie jaja! Burknąłem i poszedłem dalej.
Nagle "wpadłem" na jakąś klacz.
- Wybacz zagapiłem się. - powiedziałem.
<Miriam?Nudzi mi się, a nie wiedziałam do kogo napisać.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz