CD Arota
-Arot dziwnie się zachowywał. Cały czas kłócił się ze sobą. W końcu zaczęłam się martwić, że jest chory i zapytałam:
-Arot nic Ci nie jest? Źle wyglądasz...- powiedziałam
-Nie, nic...- odpowiedział wolno
-Nie okłamuj mnie!- wybuchłam- To znaczy, ja umiem czytać w myślach więc nic przede mną nie ukryjesz, a ja po prostu wiem, że coś Ci się stało, bo jeszcze rano byłeś taki pogodny...- dodałam, już ciszej
Arot wyraźnie się wystraszył i spoglądał, to na mnie, to na siebie. Ja chciałam go tylko lekko nastraszyć, a że byłam wybuchową klaczą, to krzyknęłam... Ja osobiście nie chciałam patrzeć w kogokolwiek myśli, a zwłaszcza jego ogiera, który pokazał mi nowe życie. I ogólnie ogiera. Nie chciałam też, żeby się mnie bał, bo byłam wybuchowa, energiczna i nadpobudliwa, a do tego miałam bezsenność, ale nie byłam „wredna”. Arot coraz dziwniej się zachowywał, chciałam z nim pospacerować, ale nie znałam terenów, więc jedyne co mi zostało to coś przygotować na drugi dzień...
-Arot, ja muszę już iść... Jutro się spotkamy, ale teraz już na mnie czas...- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam, po czym skręciłam w stronę swojej nowej jaskini.
Arot coś powiedział, ale tak cicho, że ledwo usłyszałam, że coś powiedział, a w zasadzie wymamrotał... Była noc, a ja nadal myślałam o Arocie. Bałam się, że stracę go na zawsze... Jego towarzystwo. Zastanawiałam się też co On teraz myśli...
< Arot?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz