CD historii z Rudą
Ruda przekręciła oczami, a wyraz jej twarzy mówił...no, chyba nie trudno się domyślić.
Chciałem coś powiedzieć, jednak nim to zrobiłem dobiegł mnie cichy głos.
Klacz odwróciła się, wypięła język i zadała nieme pytanie "a nie mówiła?"
Westchnąłem cicho i nastawiłem uszy.
Obawiałem się, że właścicielem głosy jest człowiek. W przeciwieństwie do niektórych koni nie miałem z tymi stworzeniami jakiś super-złych wspomnień. Uciekłem z ich stajenki gdy tylko nadarzyła się okazja, toteż nie zdążyłem doświadczyć niczego szczególnie złego z ich strony. Nie zmieniało to faktu, że chciałem znaleźć się teraz jak najdalej tego miejsca; nie miałem zamiaru trafić znowu do niewoli!
- Ruda! Spadamy! - szepnąłem.
Kasztanka wbiła we mnie pytające spojrzenie.
- Boisz się byle głosu? - zakpiła - odważny z ciebie ogieras, nie ma co!
Prychnąłem i w geście focha trzepnąłem ją ogonem.
- Wiem, co mówię - fuknąłem i pociągnąłem ją za sobą.
Nie zdążyliśmy zajść daleko.
Na polanie, od której odgradzał nas gęsty rząd młodych sosen, pasły się dwa srokate konie. Ruda przystanęła i z zaciekawieniem obserwowała siodła na ich grzbiecie, ogłowia i ochraniacze. Ponownie westchnąłem. Zdaje się, że nigdy nie miała do czynienia z ludźmi...
- Kobieto! - jęknąłem - nie wiesz, co robisz!
Nie zważając na moje słowa, klacz postanowiła zbliżyć się do tych dziwnych istot oraz ich wierzchowców.
Cóż mi pozostało? W obawie przed zapowietrzeniem nie westchnąłem trzeci raz. Poszedłem za nią.
- Hej, patrz tam! - krzyknął jeden z dwunogów wskazując w naszym kierunku.
Srokacze uniosły głowy i posłały nam pełne litości spojrzenia.
- Musiały komuś uciec...- mruknął drugi - łapiemy?
Na twarz jego towarzysza wstąpił grymas mówiący "Pff! Jeszcze pytasz?"
Cofnąłem się i pociągnąłem za sobą Rudą. W tym czasie ludzie zaczęli wtarabianiać się na grzbiety swoich koni.
- No, zobaczyłaś! A teraz biegiem! - rozkazałem.
< Rudzia? No gratuluję...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz