CD Brego
Kary ogier wlókł się za mną i niechętnie oglądał kwiaty zdobiące aleje. Co jakiś czas rzucał mi zmieszane, lecz jednocześnie zimne spojrzenie.
Westchnęłam z pewną irytacją. Domyślam się, iż powodem tej jego "zadumy" był incydent nad morzem.
- Brego, słuchaj - powiedziałam stanowczo, a kiedy udało mi się skupić uwagę ogiera kontynuowałam - nie mam zamiaru psuć sobie dnia przez coś takiego. Jeśli tak bardzo ci to przeszkadza, i masz zamiar cały czas się tak zachowywać, to nikt cię nie trzyma.
Chyba zdziwiły go moje słowa. Cóż, nie zawsze jest cukierkowo. Życie jest w końcu tylko życiem, a nie bajką.
- Nie, jest w porządku - burknął.
Pokręciłam głową z dezaprobatą.
- W taki razie ja pójdę. Jeśli przestaniesz się obrażać to chętnie się spotkam. Cześć! - rzuciłam na odchodne i pokłusowałam do siebie.
Lubiłam Brego.
Naprawdę lubiłam zarówno jego samego, jak i spędzanie czasu w jego towarzystwie. Skoro jednak ma zamiar przez kolejne pół roku marudzić z powodu tego nieszczęsnego "pocałunku" to cóż...
Żałowałam tylko, że takie głupstwo zepsuło mu humor.
Weszłam do swojej jaskini i położyłam się w jej kącie. I tak już zaczynało się ściemniać.
Miniony dzień musiał mnie bardzo zmęczyć, gdyż nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.
***
Obudził mnie dźwięk czyichś kroków. Podniosłam głowę i zastrzygłam uszami. Na dworze trochę padało, co nieco utrudniało mi usłyszenie, kto nadchodzi.
< Brego, jeśli chcesz, to kończaj >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz