Znacie to uczucie, w którym nogi odmawiają posłuszeństwa, a czas - jak na złość - zatrzymuje się lub ciągnie nieznośnie?
Stałem pomiędzy dwoma wielkimi drzewami wpatrzony w jeden punkt. Choćbym nawet chciał, nie mogłem się ruszyć.
Moje nogi były jak z waty, wrośnięte w podłoże. Jednocześnie nieznośnie ciężkie, jakby zrobione były z ołowiu. Serce w moje piersi trzepotało niczym młody ptak, który dopiero co wyleciał z gniazda i z zachwytem ogląda świat.
Jednak powodem mojej trwogi nie był bynajmniej zachwyt.
Nastawiłem uszy i pewnym spojrzeniem wpatrywałem się w zakrzaczony las. Jedną z najważniejszych zasad podczas walki jest to, że choćby nie wiem co nie można okazać strachu. Choćbym się nawet bał, choćbym w środku cały dygotał, na zewnątrz musiałem być pewny siebie, opanowany i spokojny.
Nie miałem z tym problemu; zbyt dobrze miałem wyćwiczoną tą postawę, aby sprawiała trudności. W środku...w środku również czułem pewność siebie. Tylko serce i nogi twierdziły inaczej.
Ucieczka byłaby w tej sytuacji najgorszą z możliwych rzeczy, tak więc stałem i z czekałem, aż mój przeciwnik raczy się pokazać.
Leszczyna zadrżała, liście rozstąpiły się i moim oczom ukazał się...wilk.
Wiecie, jak to jest spotkać wilka?
Tak, dla dorosłego konia nie stanowi on aż tak dużego zagrożenia. Jednak dla źrebaka widok tego drapieżnika może być ostatnim widokiem w życiu.
Napiąłem mięśnie. Nie raz zdarzało mi się walczyć z większymi ode mnie. Co prawda były to konie, jednak liczyłem, że i tym razem jakoś sobie poradzę.
Potężne, dobrze zbudowane zwierze, o długich, silnych łapach, szerokiej klatce piersiowej i szczupłej sylwetce mierzyło mnie bystrym wzrokiem.
Jego złote oczy przeszywały mnie na wylot.
Były spokojne. Zdradzały inteligencje i opanowanie, a także jakąś niewyjaśnioną tajemniczość.
Drapieżnik pochylił łeb i, podobnie jak ja, nastawił uszy. Parę razy poruszył nosem, a potem przesunął jedną łapę do przodu. Zrobił to tak powoli i jednocześnie płynnie, iż ten ruch zdawał się być całkowicie naturalny, wpasowany w spowolniony czas.
Ja natomiast ostrożnie cofnąłem wciąż ciężkie, tylne nogi. Doskonale wiedziałem, że pozycja, w jakiej próbuje się znaleźć wilk świadczy o chęci ataku.
Zwierze gwałtownie się cofnęło i wyprostowało. Spojrzał na mnie z dezaprobatą, jakby zawiedziony.
Napięcie, które ogarnęło całe moje ciało stopniowo zaczęło puszczać. Nie ukrywam, iż zachowanie wilka mocno mnie zaskoczyło.
Postanowiłem rozluźnić mięśnie. Wykluczało to szybką ucieczkę, jednak w przypadku ataku zdążyłbym strzelić z zadu, a następnie zbiec.
Mój przeciwnik - o ile mogę go tak nazwać - usiadł.
Otworzył pysk i wysunął język, co przypominało...uśmiech.
Nie zamierzałem jednak całkowicie odpuścić. Chodź jego zachowanie było co najmniej niecodziennie, nie miałem zamiaru stać się kompletnie bezbronny.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz