Rozejrzałam się. Wokoło stało pełno nowych koni. Jeszcze nie tak dawno rzeczą dziwną by było nie słyszeć o nowym członku, lecz teraz... Teraz wszystko jest inne. Nowych koni nie brakuje... Ba! Jest ich pełno. Już nie ma śladu po zimie, podczas której świętem było zobaczyć jakiegoś konia...
Dostrzegłam brązowego ogiera. Stał na uboczu, widać wyraźnie było, że jest typem odludka. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi do niego podejść, coś powiedzieć, chociażby się przywitać. Tak też zrobiłam. Po chwili stałam już przy moim nowym "znajomym".
- Hej... - Powiedziałam, a ogier spojrzał na mnie z wyraźną niechęcią. Widać, że nie był zbytnio ucieszony tym, że ktoś zawraca mu głowę. - Filjan jestem. - kontynuowałam rozmowę, lecz mój towarzysz nie był nią zainteresowany. Nawet mi nie odpowiedział. Odwrócił się tylko, i wrócił do swojego zajęcia - opychania się trawą. Pierwsze, co przemknęło mi przez myśl, to to, że jak zwykle dobrałam sobie "idealnego przyjaciela". Czy ja zawsze muszę mieć to szczęście, by trafiać na takie osoby?!
- Wiesz... Nie chcę być nie miła, ale... Czasem wypada odpowiedzieć. - Nie wiadomo czemu z moich ust wypłynęły te słowa. Jak zwykle każdą kolejną znajomość zaczynam kłótnią. Z tą pewnie będzie podobnie, jeśli... Ogier w ogóle będzie w stanie mi odpowiedzieć...
(Carol?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz