CD Green Day'a
- O! Jaki władczy! - powiedziałam ironizując.
Day spojrzał na mnie spode łba. Zupełnie nie rozumiałam jego frustracji...
- Jeśli chcesz, zostań, ja nie ma zamiaru dać się złapać - powiedział.
Chwilę czekał na moją reakcje, jednak kiedy zobaczył, że zostaje, tylko pokręcił głową i zniknął między drzewami.
Zawahałam się. Green zdawał się być przestraszony (nie bij xD) Więc może wiedział, co robi?
Zerwałam się do galopu, kiedy niedaleko mnie pojawił się jeden ze srokaczy. Jeździec na jego grzbiecie natychmiast zmusił konia do biegu za mną.
Zastanawiałam się, gdzie jest drugi z dwunogów?
Poczułam dziwne obciążenie na jednej z nóg. Potknęłam się, co zostało szybko wykorzystane przez mojego prześladowcę.
Wstałam, jednak natychmiast się zatrzymałam. Przede mną wyrósł jak spod ziemi drugi ze srokaczy.
Nagle wierzchowiec stanął dęba głośno przy tym rżąc.
- Green! - powiedziałam z nieukrywaną radością.
Tym razem to on rzucił mi to charakterystyczne spojrzenie.
Zerwałam się do galopu i pognałam za ogierem.Niestety, nasz bieg nie trwał długo. Poczułam nagłe uderzenie w głowę. Zatoczyłam się i nie mogąc utrzymać na nogach upadłam.
< Green? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz