środa, 20 maja 2015

Od Timeraire

CD Javier'a

Las Peeves.
Trudno opisać to miejsce w kilku słowach.
Javier uśmiechnął się tajemniczo, jakby wiedział coś, o czym nie miałam pojęcia. Skuliłam uszy. Nie zamierzałam robić mu tej satysfakcji i wypytywać.
 Nie musiałam zresztą czekać długo; powietrze za nami rozdarł krótki, ostry jęk. Odruchowo napięłam mięśnie i zastrzygłam uszami, zastygając w bezruchu.
 Uśmiech mojego towarzysza stał się jakby wyraźniejszy. Javier'a wyraźnie bawiła moja reakcja...chodź jakby się zastanowić, nie tylko zadowolenie wpłynęło na ten grymas.
 Przy boku ogiera poruszyły się suche liście forsycji lub czegoś do niej podobnego. Chwilę później rozległ się diaboliczny chichot.
- Tak, jak i poprzednie miejsca, to także nie jest zwyczajne - powiedział z nutką ekscytacji w głośnie. Owa nutka pojawiała się tylko wtedy, gdy ogier opowiadał o którymś z terenów. Podczas normalnej rozmowy zarówno jego psyk jak i głos były beznamiętne.
 Nie ukrywam, że spodobało mi się to miejsce.
Ogarnęłam wzrokiem najbliższą okolicę. Duchów czy też demonów nie było widać. Las wypełniały dźwięki kroków, poruszanych liści oraz ciche szepty w języku z Dawnych Lat,
 Nie trudno było o zbytnie zasłuchanie się w tej mowie. W każdym razie nie byłoby trudno, gdyby nie konie kręcące się po tej niezwykłej krainie, którzy właśnie pojawili się gdzieś w między drzewami.
 Nowo przybyli zdawali się nie rozumieć atmosfery tego miejsca. Biegali, śmiali się i zupełnie lekceważyli duchy Peeves.
 Podobnie jak ja, Javier skrzywił się patrząc na nich. Koni było tu zbyt dużo, aby można było skupić się choćby na chwilę. Jestem pewna, że w tym stadzie jest miejsce dla takich jak oni: rozchichotanych klaczek i ogierów pragnących je adorować. Myślę, że do tego lasu przychodzili jedynie po to, aby popisać się "odwagą". Nie interesowała ich sama kraina.
- Nocą jest tu znacznie spokojniej - mruknął ogier z dezaprobatą kręcąc głową.
Machinalnie kiwnęłam głową. Jasne było, iż żaden z tych śmiałków nie odważyłby się odwiedzić Peeves nocą.
 Javier skręcił w najbliższą, wąską ścieżkę najwyraźniej twierdząc, że dalszy spacer po lesie jest bezcelowy.

< Javier? >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz