CD Brego
Odsunęłam się i skuliłam uszy.
Zanim jednak którekolwiek z nas zdążyło coś powiedzieć, mocna fala zdecydował, iż nie chce nas już oglądać w morzu.
Pchnięci morskim prądem znaleźliśmy się na brzegu. Brego wstał przede mną i szybko zasłonił pysk kopytem.
- No co znowu?! - fuknęłam z irytacją.
- Rudziu... wolałem, gdy w grzywie miałaś chabry - zachichotał.
Osłupiałam. Dopiero po chwili zrozumiałam, że źródłem tej nagłej radości karego był wodorost w dziwny sposób splatający moją grzywą. Strząsnęłam go z siebie, po czym szybkim ruchem włożyłam między uszy Brego.
- Tobie za to doskonale pasują wodne chwasty! - odparowałam.
Otrzepałam się i ruszyłam przed siebie. Ciepłe popołudnie aż prosiło się, aby je wykorzystać. Nieco spochmurniały ogier ruszył za mną.
Miejsce, do którego dotarliśmy było całe pokryte drobnymi, fioletowymi kwiatkami. Szczerze mówiąc nigdy tu nie byłam.
- To chyba Aleja...róż - powiedział nieśmiało Brego.
- Róż...gdzie ty tu widzisz róże? - spytałam rozglądając się po okolicy.
Było tu naprawdę wiele kwiatów, jednak róż zupełnie nie widziałam.
- Wiesz...Havana trochę mi opowiadała o tym miejscu - mruknął. - Czy nie miałaś zwiedzić tego miejsca z innym ogierem? - spytał ironizując ostatnie słowa.
- Skoro nie chciało mu się ruszyć zadu, to cóż...- odparłam - byłeś tu kiedyś?
< B.? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz