CD Rossy
Śpiewała przepięknie i wątpię by jeszcze jakaś klacz miała tak melodyjny głos. Szczerze mówiąc, nigdy nie słyszałem jak śpiewa, a na prawdę głos ma śliczny.
Uśmiechnąłem się gdy tylko zobaczyłem na jej policzkach rumieńce. Przygarnąłem ją do siebie.
-Nie masz się czego wstydzić księżniczko... bo nie ma czego- spojrzałem w jej oczy, które przed chwilą miała spuszczone.
-Noc się powoli kończy- odparła, nadal rumieniąc się lekko.
-Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie- uniosłem jedną brew.
-Spokojnie my romantic partnerze- zachichotała.
Gdy ona się uśmiechała ja także czułem się szczęśliwy, wręcz byłem cały w skowronkach, jednakże... miała racje- świt już blisko. Podniosłem ociężale oczy w kierunku nieba.
-To może zróbmy tak... Zapraszam cię na wchód słońca do Alei Niebios, a potem wspólne śniadanie o szóstej rano. Co ty na to?- uśmiechnąłem się dziecinnie.
-Przecież wszystkich obudzimy- odparła z lekkim zaskoczeniem.
-Trudno... o to mi chodziło- dodałem po chwili, śmiejąc się w duchu.
-Stajesz się coraz bardziej dziecinny- pokręciła głową z uśmiechem.
-Takiego mnie kochasz, prawda?- zbliżyłem chrapy do jej ust i pocałowałem delikatnie.
Rossa? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz