Po tym, gdy Figaro zorganizował romantyczną kolację i zasnęliśmy byłam w niebo wzięta. Nikomu - oprócz Figara - nie zależało na mnie od dwóch lat, zanim Go poznałam. Ta niesamowita więź łączyła nas od niedawna, jednak już czułam, że nigdy nie chciałabym stracić tego ogiera. Kiedy otworzyłam oczy po tej nocy, ujrzałam kilka smakołyków i Figara siedzącego niedaleko mnie. Pocałowałam Go, a on uśmiechnął się.
- Mam dla ciebie coś do jedzenia...
Spojrzał na mnie, a następnie na jedzenie.
- Dziękuje, ale i tak pójdziemy na spacer, no nie?
Zabrałam się z uśmiechem do zjadania pyszności.
- Pójdziemy, ale gdzieś gdzie jest cicho i będziemy sami.
Szepnął mi do ucha, tak, że nikt oprócz mnie nie mógł usłyszeć.
- Tak, tak. Jeśli na tym spacerze ma być tak, jak wczoraj na kolacji, to ja się zgadzam.
Złapałam Go leciutko, tak, żeby nie bolało zębami za ucho.
- Ale gdzie możemy iść? Gdzie chciałaby moja księżniczka?
Uśmiechnął się zalotnie. Pocałowałam go w policzek.
- Hm... Jesienna Ścieżka zawsze mi się kojarzyła z cichym miejscem. Chcę wybrać się tam!
Zaśmiałam się i wyruszyliśmy w stronę tej ścieżki. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
< Figaro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz