CD Twyly
Za czołem biec cwałem w kierunku krzyków. Rozpoznałem głos Twyly. Biegłem w szaleńczym tempie a moje kopyta wybijały rytm: to tu, to tam... W końcu zobaczyłem Twylę i watahę wilków które ją otoczyły. Jeden z wilków rzucił się na nią i wbij w nią swoje ostre zębiska! Reszta też chciała się rzucić lecz w porę na nie zaszarżowałem i uderzyłem z potężną siłą! Wilki lekko odbiegły... Wilk który ugryzł Twylę wylądował po moimi kopytami.... Nie skończyło się to dla niego dobrze... Wezwałem mój żywioł i utworzyłem trąbę powietrzną która podniosła wilki niebezpiecznie wysoko nad ziemię po czym wyrzuciłem je daleko po za granice naszego stada... A nawet jeszcze dalej za góry których już nie mogły przejść... Jeśli by przeżyły...Bo bardzo wątpię by któryś przeżył... Podszedłem do Twyly która straciła przytomność... Lekko krwawiła ale rana nie była głęboka... W tedy zobaczyłem że jej noga się zakleszczyła po między skałami. Użyłem ponownie swojego żywiołu i uwolniłem jej nogę z potrzasku. W ziołem klacz na swój grzbiet i pogalopowałem w kierunku medyka. Dotarłem tam bardzo szybko... Medyk ją zbadał i opatrzył rany po czym oboje czekaliśmy aż się wybudzi...
< Twyla? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz