CD Slayer'a
-Tamiza.-rzuciłam cicho, tak samo beznamiętnym tonem jak i ogier przed chwilą.
Z boku ta sytuacja mogła się wydawać całkiem zabawna. Oto dobrało się dwóch życiowych rozbitków, witających się ze sobą całkowicie od niechcenia i wyglądających na definicję wszystkich możliwych nieszczęść. Owszem, mogłaby, gdyby nie to, że śmiech był ostatnią rzeczą, na którą miałam w tym momencie ochotę. Prawdę mówiąc nie miałam ochoty na nic.
Ogier podniósł zmęczony wzrok i utkwił go we mnie, początkowo nic nie mówiąc, a kiedy już się odezwał, jego głos wyzuty był ze wszystkich uczuć i emocji.
-Beta, hm?
Nieznacznie skinęłam głową.
-Za to ty jesteś gammą, tak?
Slayer?
-Tamiza.-rzuciłam cicho, tak samo beznamiętnym tonem jak i ogier przed chwilą.
Z boku ta sytuacja mogła się wydawać całkiem zabawna. Oto dobrało się dwóch życiowych rozbitków, witających się ze sobą całkowicie od niechcenia i wyglądających na definicję wszystkich możliwych nieszczęść. Owszem, mogłaby, gdyby nie to, że śmiech był ostatnią rzeczą, na którą miałam w tym momencie ochotę. Prawdę mówiąc nie miałam ochoty na nic.
Ogier podniósł zmęczony wzrok i utkwił go we mnie, początkowo nic nie mówiąc, a kiedy już się odezwał, jego głos wyzuty był ze wszystkich uczuć i emocji.
-Beta, hm?
Nieznacznie skinęłam głową.
-Za to ty jesteś gammą, tak?
Slayer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz