CD. Tamizy
-Do mojego pasuje wręcz idealnie - westchnąłem, czym prędzej zmazując z siebie delikatny uśmiech, który przebiegł mi po pysku całkowicie niepostrzeżenie.
Właściwie sam go z siebie nie zmyłem a był to silny, porywisty wiatr, który swoją siłą starł go z mojego pyska.
Chwilę później niebo rozbłysnęła potężna błyskawica a po paru sekundach nadszedł grzmot. Odskoczyłem parę kroków w bok, tym samym wpadając na Tamizę. No tak, bywałem niezdarny.
-Przepraszam - wybąkałem - To było takie... nagłe. Lubisz burzę? Ja całkiem bardzo a ostatnio jest niemalże codziennością. Jako źrebak niezmiernie się jej bałem, ale teraz mi przeszło.
Nie ma to jak gadać o pogodzie. Pies z kulawą nogą w taką pogodę by nie wyszedł, a dwa konie, nie znające się wcześniej wyszły w typowo psią pogodę.
Tamiza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz