Upał, upał, upał, deszcz, deszcz i pewnie następny dzień też będzie deszczowy. Chociaż życie nie jest monotonne - wręcz przeciwnie. Za szybko się czasem zmienia i trudno się połapać, co jest gdzie.
Nagle podrywam się do biegu. Mam mnóstwo energii, postaram się ją wyładować. Najpierw jest to niewinny kłus, ale szybko przyśpieszam do szybszego galopu aż później pędzę cwałem, rozpryskując na wszelkie krzaki, grzyby i inne cuda natury wodę z kałuż.
Kto by myślał podczas biegu o innych? Przymknęłam oczy i... rzeczywiście, wpadłam na kogoś. Zgadnijcie, kto to był?
To dość charakterystyczny koń. Różowa, przyprawiają mnie o mdłości sierść i wesołe spojrzenie. Tak, to Saszan. Morderczyni ze stada. 'Bezlitosna' ale z tego ostatnio widziałam zbliżyła się do Liv'a. 'Słodka', tak bardzo, że aż mdła. 'Agresywna'. Hmm, jeszcze nie widziałam przejawów jej agresji. Gdybym miała coś ciekawszego do roboty poszłabym sobie, ale z powodu nudy podeszłam i postanowiłam porozmawiać:
-Hej, ty pewnie jesteś Saszan, prawda? - spytałam - Ja jestem Niebieska
Saszan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz