wtorek, 8 lipca 2014

Od Slayer'a

CD Tamizy

Po chwili wpatrywania się w siwą klacz opuściłem wzrok. W sumie... nawet przestało mnie obchodzić kto to jest. Liczyły się tylko puste słowa Scolle. Dawała mi wiadomości, że nic dla niej nie znaczę. Ona nie chce, aby było jak dawniej. Bolała mnie ta jej obojętność. W tym momencie musiałem ją mocno znienawidzić. Jeśli kiedyś jeszcze podejdzie do mnie, niech nie liczy, że przywitam ją uściskiem, jak starą przyjaciółkę, a nawet partnerkę.
Marnie wyglądałem. Każdy kto by na mnie spojrzał, stwierdziłby, że wyglądam jak półtora nieszczęścia. Nieprzespane noce i tęsknota za Scolle dawały się we znaki. Schudłem poważnie i to tak, że można było policzyć mi żebra. Wystawały mi ze skóry. Ale miałem to gdzieś. Jak całe moje życie.
Miałem już odejść, z dala od tej klaczy, tej siwej klaczy, która podobnie jak ja nie wyglądała za dobrze. Coś w niej przypominało mi klacz, która jest w tym stadzie. Na sto procent jest w tym stadzie, to wyczuwam. Ale kim jest? Czy to przypadkiem... Nie Tamiza?
A może porozmawiam z nią nieco. W sumie, nie zależy mi tu na niczym. Już nic mnie nie obchodzi.
Co się stanie? Nic. Nie będzie już gorzej.
Slayer! Gdzie Twój optymizm?
Zostawiłem go w przeszłości. W teraźniejszości, rutynowym, nijakim, szarym życiu nie było na niego miejsca.
-Cześć - powiedziałem niewyraźnym głosem
Właściwie wydawało się, że nie kierowałem tego do nikogo. A jednak klacz zrozumiała, że mówię to do niej.
-Witaj - odpowiedziała na przywitanie również słabym głosem.
Staliśmy w cichym milczeniu a ja czułem, że mam dosyć tego życia. Najchętniej rzuciłbym się prosto w wodospad. Rozpierała mnie chęć i odwaga, aby myśli stały się rzeczywistością ale jednak się powstrzymałem.
-Jak coś, nazywam się Slayer- rzekłem bezuczuciowym tonem. Nie obchodziło mnie, co może o mnie pomyśleć. Jak reszta życia, wisiało mi to...

Tamiza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz