wtorek, 8 lipca 2014

Od Jack'a

Co można poczuć, gdy wróci się do domu? Ulgę? Radość? Ja tego nie czułem. Dopadł mnie strach, pustka, wyrzuty sumienia. Stałem właśnie przed nadmorską jaskinią, którą kiedyś ośmieliłem się nazwać domem. Miałem wszystko i wszystko zrujnowałem. Teraz wróciłem, a jednak to miejsce odwiedzam dopiero po kilku dniach. Chyba nie starczyło mi odwagi. Nadal jej nie mam.
Co powiem Tamizie?
Ta myśl przewierca mój umysł na wylot. Stoję, drżę i myślę tylko o tym. Choć może niepotrzebnie, bo jej tu przecież nie ma. Musiała się na mnie zawieźć. Uważałem się za godnego jej, a tak wcale nie jest. Ja jestem godzien jedynie samotności. Jedynie takiej towarzyszki nie da się rozczarować. Tamiza mi nie wybaczy. Nigdy. Tak długo zwlekałem i nadal nie mam siły by przekroczyć próg naszego domu. Dawnego domu, bo czy mam prawo dalej rościć sobie prawa do nazywania tak tej jaskini? Chyba nie. Jednak najgorsze jest to, że gdy już zebrałem się na odwagę, by z nią porozmawiać, jej tu nie ma. Zraniłem ją i po co? Dlaczego? Jak mogłem.
Odwracam się powoli. Nie wejdę tam, a już na pewno nie będę tam spał. To zbyt ciężkie. Teraz muszę ją znaleźć. Porozmawiać, przeprosić. Nawet jeśli to nic nie da. To odejdę z czystym sumieniem.
I dopiero teraz to dostrzegam. Ciemną sylwetkę kilkadziesiąt metrów ode mnie. Stoi na plaży i się przygląda. Dziwny ból chwyta mnie za serce. Nadal się boję. Ale muszę to pokonać. Zmierzam powoli w jej kierunku, a ona się odwraca. Chce odejść, ale ja muszę z nią porozmawiać.
- Daj mi coś powiedzieć - proszę, gdy jestem wystarczająco blisko by mnie usłyszała.
Zatrzymała się czeka. Nie podchodzę bliżej. Nie chce jej urazić.
- Wiem, że cię zawiodłem. Przepraszam za to. Zachowałem się jak tchórz, którym zresztą jestem. Uważałem się za godnego ciebie, a to kłamstwo. Jestem nic nie wart. Zasłużyłaś na coś więcej. Ja... Wiem, że już za późno, ale przepraszam. Wcześniej nie starczyło mi odwagi by się do ciebie odezwać. Zresztą nie mogłem cię znaleźć, a może podświadomie nie zauważałem, bo się bałem. Twojego odrzucenia, które zresztą jest słuszne. Dopiero teraz zebrałem siłę by powiedzieć marne przepraszam. To za mało, wiem. Nie będę się usprawiedliwiał, bo nie ma nic, co by mnie usprawiedliwiło. Kocham cię i przepraszam. Straszliwie cię zawiodłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę i zrozumiem, jeśli odejdziesz. Ale naiwnie poproszę... Daj mi drugą szansę, bo ja nadal cię kocham.

<Tamiza? Ja przepraszam razem z Jack'kiem. To było nieodpowiedzialne z mojej strony>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz