Spacer po plaży tuż po zachodzie słońca... Czy może być coś piękniejszego?
Kocham noc, kocham to co jest po zachodzie słońca. To mój żywioł, mój czas, którego nie mogę zmarnować ani sekundy. Zdarza się więc, że w nocy rozkoszuję się ciszą a w dzień śpię jak suseł.
Dlaczego dzisiaj miał być inny dzień niż zwykle? Wyszłam po zachodzie słońca na spacer na plażę, by schłodzić swoje ciepłe kopyta w krystalicznie czystej wodzie. To miał być spokojny i samotny wieczór, taki jak wszystkie. Właściwie nieco brakowało mi Slayer'a... Potraktowałam go jak robaka, śmiecia, a nawet gorzej. Możliwe, że gdy go spotkam przeproszę go.
Brakuje mi go w każdej chwili. Nawet teraz. Wspominam moją młodość, ach, co to za czasy! Dołączyłam tutaj, poznałam Slayer'a. Zauroczenie zmieniło się w żarzącą się jak ogień miłość. I to nadal trwa, jednak wiem, że trzeba to zwalczyć. Nie dla mnie być w związku. Lubię być wolna, mknąć przed siebie, spać kiedy chcę. Ale brakuje mi bliskości drugiego konia.
Ja to mam problemy, prawda? Chcę wolności, a jak ją mam brakuje mi więzienia, zwanego miłością. Co ja pocznę...
Póki co, kroczę dumnie po piasku, co krok zapadając się w nim. Nagle dostrzegam karego ogiera. Przyspieszam kroku, mimo woli zaciekawiona kto to. Zauważam w nim obcego konia, więc podchodzę dość ostrożnie. Pytam się:
-Kim jesteś?
Kłania się przede mną, przez co zaczynam się śmiać, a on zaś niewzruszenie mówi:
-Black Prince, do usług.
Śmieję się jak nienormalna, ale po chwili opanowuję się i odpowiadam mu na jego szlachetny gest też ukłonem, ale i słowem:
-Ja zaś jestem Midway, miło mi Ciebie poznać.
Uśmiechnął się i spytał:
-Midway? Czyżby Klacz Gamma?
Skrzywiłam się lekko, ale nadal miłym głosem zawołałam:
-Była...
<Black Prince, dokończysz? :3>
Kocham noc, kocham to co jest po zachodzie słońca. To mój żywioł, mój czas, którego nie mogę zmarnować ani sekundy. Zdarza się więc, że w nocy rozkoszuję się ciszą a w dzień śpię jak suseł.
Dlaczego dzisiaj miał być inny dzień niż zwykle? Wyszłam po zachodzie słońca na spacer na plażę, by schłodzić swoje ciepłe kopyta w krystalicznie czystej wodzie. To miał być spokojny i samotny wieczór, taki jak wszystkie. Właściwie nieco brakowało mi Slayer'a... Potraktowałam go jak robaka, śmiecia, a nawet gorzej. Możliwe, że gdy go spotkam przeproszę go.
Brakuje mi go w każdej chwili. Nawet teraz. Wspominam moją młodość, ach, co to za czasy! Dołączyłam tutaj, poznałam Slayer'a. Zauroczenie zmieniło się w żarzącą się jak ogień miłość. I to nadal trwa, jednak wiem, że trzeba to zwalczyć. Nie dla mnie być w związku. Lubię być wolna, mknąć przed siebie, spać kiedy chcę. Ale brakuje mi bliskości drugiego konia.
Ja to mam problemy, prawda? Chcę wolności, a jak ją mam brakuje mi więzienia, zwanego miłością. Co ja pocznę...
Póki co, kroczę dumnie po piasku, co krok zapadając się w nim. Nagle dostrzegam karego ogiera. Przyspieszam kroku, mimo woli zaciekawiona kto to. Zauważam w nim obcego konia, więc podchodzę dość ostrożnie. Pytam się:
-Kim jesteś?
Kłania się przede mną, przez co zaczynam się śmiać, a on zaś niewzruszenie mówi:
-Black Prince, do usług.
Śmieję się jak nienormalna, ale po chwili opanowuję się i odpowiadam mu na jego szlachetny gest też ukłonem, ale i słowem:
-Ja zaś jestem Midway, miło mi Ciebie poznać.
Uśmiechnął się i spytał:
-Midway? Czyżby Klacz Gamma?
Skrzywiłam się lekko, ale nadal miłym głosem zawołałam:
-Była...
<Black Prince, dokończysz? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz