Życie potrafi ciążyć. Aż nie chce się wierzyć, że chodzę po świecie tylko kilka lat. Czuję się jakbym trwał już wieki. Za dużo przeżyłem. Zbyt wiele zmartwień i trosk jak na moje wciąż źrebięce serce. Ostatni rok wydaje mi się dłuższy od wcześniejszych. Tak wiele wywalczyłem, tyle razy podjąłem złe decyzje. Myślałem, że teraz przy Tsmizie z przyjacielem u boku się to zmieni. Dostałem nawet stanowisko o które nigdy nie prosiłem. Jednak to było widocznie złudzenie. Oczywiście zawiniłem ja. Nie mogłem oczekiwać wybaczenia, choć i tak wierzyłem, że je dostanę. Nadal w to wierzę, choć nie ma na to najmniejszych szans. Do tego jeszcze odejście Dęblina...
Chciałem po prostu wszystko przemyśleć, znaleźć ciche, spokojne miejsce. Wodospad Dusz był oczywistym wyborem. Jednak niekoniecznie trafnym, jeśli chodzi o samotność. Ale może to i lepiej?
Na ciche "witam" zareagowałem twardym spojrzeniem. Spróbowałem rozpoznać stojącą przede mną klacz. Na próżno.
- Cześć - odpowiedziałem i z trudem zmusiłem się do uniesienia kącików pyska w delikatnym uśmiechu - Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem.
<Meggie? Ja zawsze chętnie odpiszę ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz