Coraz częściej zaczynałem się przyłapywać na tym, że myślę o Vierze... Czyżby mi jej brakowało? Jakoś nie potrafiłem uwierzyć, że ktoś byłby na tyle zdolny, żeby wzbudzić we mnie tęsknotę po swoim odejściu... A jednak właśnie tak było, zwyczajnie tęskniłem za Vierą, chociaż wcale nie znaliśmy się nie wiadomo jak długo... Brakowało mi tego jej zawziętego charakterku i tajemniczości, której nie posiadały te wszystkie bezpośrednie klacze... Viera, gdzie jesteś?
Idąc, nawet nie wiem gdzie, dotarłem na jakąś polanę w lesie, którą rozpoznałem natychmiast. To tu, w czasie wojny po raz pierwszy zobaczyłem tę kasztanowatą klacz... Co mnie do tego miejsca u licha przywiało? Czyżby wspomnienia? Gwałtownie potrząsnąłem głową i już miałem się wycofać, kiedy nagle, dokładnie w tym miejscu, w którym kiedyś stała Viera, pojawił się jakiś koń. Drgnąłem lekko, jednak jakaś iskierka nadziei, która nagle się we mnie zatliła, zgasła niemalże natychmiast. To nie była Ona, tylko jakaś inna, siwa klacz. Nie miałem pojęcia co zrobić, tym bardziej, że nieznajoma wpatrywała się we mnie z kamienną miną. Również przybrałem obojętną pozę, czekając na to, co się wydarzy.
Faint, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz