CD historii Dęblina
Czułam mój nierównomierny oddech i pocenie się. Serce waliło mi jak oszalałe, a i ja całą się trzęsłam. Teraz tylko musiałam czekać na Dęblina. Normalnie idealny moment. Byle żeby się pospieszył, bo nie wyrobię z bólu. Oparłam się o ścianę jaskini wraz z głową. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy, byleby nie myśleć o bólu. Wtem ktoś wpadł do jaskini. Otworzyłam lekko oczy, widząc zdyszanego Dęblina i przy nim medyka. O czymś rozmawiali, lecz nie rozumiałam o czym. Mój słuch zanikł i powoli zamykałam oczy. Usłyszałam tylko ciche:
-Miriam... patrz na mnie.
***
Powoli otworzyłam oczy, co chwila je mrużąc narastającym światłem. Ból kompletnie minął, czułam tylko poszczególne skurcze brzucha. Przekręciłam głowę na bok. Nikogo nie było w pobliżu. Przełknęłam głośno ślinę, chciałam coś powiedzieć, lecz ktoś mi przerwał.
-Nic nie mów- podszedł a jakaś klacz, zapewne medyczka- I gratuluję- prawie, że szepnęła.
-Co?- zdziwiłam się, podnosząc głowę.
Spojrzała na mnie lekko zdziwiona, jakby z niedowierzaniem. W wpatrywałam się w nią uważnie. Do jaskini wszedł Dęblin, stając przy wyjściu i słuchając uważnie wszystkiego.
-No... jesteś w ciąży. Urodzisz, nie wiem jak inaczej jeszcze to nazwać- uśmiechnęła się lekko.
Otworzyłam szeroko buzię, kierując wzrok na Dęblina, który również stał i wpatrywał się jak niedowiarek.
-Co proszę?- spytałam, nadal nie przyjmując informacji, że jestem w ciąży.
Klacz tylko odwróciła się, lecz nic nie odpowiedziała.
-A te bóle? Raczej gdy jest ktoś... no... w ciąży... to nie miewa takich bóli- odparłam, starając się utrzymać powagę.
-To sprawa złego ułożenia źrebaka, lecz gdy będziesz o siebie dbała to myślę, że na...- zacięła się.
-Że na?- powtórzyłam.
-Że na 75% będzie zdrowe- medyczka posmutniała.
Aż mnie zatkało. Do tego, że jestem w ciąży to jeszcze ona mi mówi, że może się coś stać.
<Dęblin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz