czwartek, 22 maja 2014

Od Nevady

CD Qerida

Qerido opadł na ziemię tuż obok mnie i znów zaczął mnie całować. Uśmiechnęłam się i oderwałam od niego na chwilę, żeby tylko móc spojrzeć mu w oczy.
-Nie wierzę, że w końcu jesteś mój...-westchnęłam, przymrużając powieki.
-Twój i nikogo więcej.-przytaknął, znów poprawiając mi grzywkę.
-Nikogo więcej...-powtórzyłam szeptem.
Nie miałam pojęcia, jakim cudem wcześniej szukałam miłości na siłę i nie zauważyłam, że ona jest tak blisko mnie? Szukałam ideału, podczas gdy ten właśnie ideał siedział cicho w kącie, nie odzywając się i pragnąc tylko mojego szczęścia... Historia jak z przeciętnej komedii romantycznej, aczkolwiek jedna rzecz w dalszym ciągu nie dawała mi spokoju...
-Qerido?-uniosłam głowę znad ziemi i spojrzałam na ukochanego z góry.
Uśmiechnął się, nie podnosząc nawet powiek.
-Hm?
Nie wiedziałam jak powiedzieć to delikatnie, więc zdecydowałam się na wyrzucenie prosto z mostu tego, co mi leży na sercu.
-Co z Rossą?-spytałam rzeczowym tonem.
Na dźwięk tego imienia mój partner również uniósł głowę i spojrzał na mnie nieco zaniepokojony.
-A co ma być?
Przewróciłam oczami, po raz kolejny nie mogąc się nadziwić jego nieporadności.
-Ona cię kocha!-spojrzałam na niego z wyrzutem. -Nie widzisz tego? Nienawidzi mnie, ale to już mniejsza z tym. Nie uważasz, że jesteś jej coś winien?
Znów opadł na ziemię i westchnął z rezygnacją.
-Niby co?-popatrzył na mnie, jakbym kazała mu polecieć na księżyc.
-Chociażby jakąś rozmowę. No nie wiem, pozbądź ją złudzeń. Och, Qerido, na miłość boską! Przecież ona nadal ma nadzieję na to, że coś między wami będzie!

Qerido?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz