Dzisiaj wstałem wcześnie rano. Wyszedłem i poszedłem nad wodopój.
Spotkałem Dęblina. Mój wzrok mordercy padł na niego. Gdybym mógł zabijać
wzrokiem chociaż tak umiem to pewnie wszyscy dookoła mnie już dawno by
nie żyli... Wziąłem kilka łyków zimnej wody. Poszedłem dalej. Spotkałem
Oranię... Porozmawiałem z nią chwilę i ruszyłem dalej. Zagapiłem się i
nagle wpadła na mnie jakaś klacz.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Nie to ja przepraszam zagapiłem się. - odparłem.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Jestem Harry. - przedstawiłem się.
<Jakaś klacz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz