piątek, 30 maja 2014

Od Pride

Siedziałam w jaskini, oparta o wilgotną ścianę. Przyglądałam się kroplom, które spadały z nieba, rozbijały się o ziemię, a na ich miejsce nadchodziły kolejne. Śledziłam wzrokiem również wszystkie błyskawice, rozświetlające raz po raz niebo, a potem nasłuchiwałam grzmotu, ogromnego huku, tuż nade mną. Czarne chmury już od południa zasłaniały błękitne niebo, spowijając stado w ciemnościach. Była noc, jednak żadnego księżyca nie było widać. Tylko pioruny. Od zawsze burza mnie intrygowała, wprawiała w zachwyt. Ale rzadko się zdarzało, żeby była ona taka gwałtowna, taka... bliska i niebezpieczna. Westchnęłam, zamykając oczy. Od dwóch godzin nie spałam, zastanawiając się nad jedną sprawą. I to tylko z powodu jakiegoś snu. Snu, który powinien mnie zmotywować do działania..., a nie zmotywował... Wstałam z trudem i, nie wiele myśląc, wyszłam przed jaskinię. Już po paru sekundach byłam cała mokra, woda spływała po mnie. Skierowałam się do jaskini Vita, mojego przyjaciela. Wiedziałam, że mogę i sobie i mu tymi odwiedzinami narobić kłopotów, ale potrzebowałam z nim rozmawiać. Było późno, wszyscy spali, pewnie on też. W końcu doszłam do celu
- Vito, śpisz? Potrzebuję porozmawiać - szepnęłam ledwo słyszalnie, jednak nieco... zestresowana i zdenerwowana.
(Vito? w końcu napisałam ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz