czwartek, 22 maja 2014

Od Arhuka

CD Oranii

-Nie miałaś złego życia - stwierdziłem wesoło - A dlaczego rozsta....
W tym miejscu Orania mi przerwała, uśmiechając się do mnie nerwowo.
-Nie, nieważne... - zmieszała się trochę. Widać, że nie chciała drążyć tego tematu. Dobra, nic na siłę.
-A więc chcesz teraz usłyszeć coś o mnie, co? - spytałem ponurym głosem. Ton głosu zdziwił Oranię i spojrzała na mnie zdziwiona. Jednak nim coś powiedziała zacząłem mówić:
-A wiec tak... Urodziłem się daleko stąd. W mojej kochanej Hiszpanii. Jestem więc zżyty z tym miejscem. Co do rodziny, miałem ją. Pełną rodzinę. I mamę i tatę i nawet siostrę. Ale to i tak nic nie znaczyło. Dla rodziców nic nie znaczyłem. Zawsze zwracali uwagę na moją siostrę. Bo była młodsza, miała gwałtowniejszy charakter i tak dalej... Mimo obecności rodziców dorastałem sam. Stawałem się samodzielny i wytrzymały, bez względu na okoliczności. Jednak zachowałem w sobie optymizm. Jednak w pewnym momencie miałem dość samotności. Każdemu należy się coś innego, niż rodzime miejsce, prawda? A więc wymknąłem się z domu. Pewnie i tak nie zauważyli. Wędrowałem długo, długi czas. Zatrzymywałem się w różnych stadach. Jednak żadne mi nie pasowało. Aż dotarłem tutaj... I to miejsce mnie zaczarowało. No a dalej, to już sama wiesz - zaśmiałem się przyjaźnie. Może nie miałem cudownej historii ale miałem coś innego. Optymizm, który dawał mi siłę do życia.

Orania? Przepraszam, że tak długo czekałaś na opowiadanie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz