CD Szebry
Czy byłem zakłopotany? Ani trochę. Szebra ciągle się uśmiechała, a to dobry znak. Mnie zresztą też nie opuszczał łobuzerski uśmieszek. Dostrzegłem, że klacz jest wyraźnie zaskoczona, a może i nawet zawstydzona. Było po niej widać, że kompletnie nie wie co odpowiedzieć. No cóż, ja za to doskonale wiedziałem co zrobić powinienem. Zbliżyłem się do niej i raz jeszcze pocałowałem. A co tam! Skoro na mnie nie nawrzeszczała wtedy, to i teraz nie powinna... No i co najważniejsze, nie protestowała. Spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się.
-Zaczekaj tu na mnie...-szepnąłem jej do ucha tajemniczym tonem i wybiegłem z jaskini wprost na zacinający wściekle deszcz.
-Damaskus!-krzyknęła za mną klacz.
Jej głos ginął jednak w odgłosach burzy. Woda zalewała mi oczy, jednak udało mi się wypatrzeć krzak, a na nim dokładnie jedną czerwoną, dziką różę. Trochę się naszarpałem, żeby ją wyrwać, a przy okazji nie zrobić sobie krzywdy kolcami, jednak dla Szebry było warto. Dzierżąc w pysku swoje trofeum, z uśmiechem wróciłem do jaskini.
-Gdzieś ty był?-usłyszałem na wstępie roztrzęsiony głos Szebry.
Uśmiechnąłem się i wsadziłem w jej grzywę łodyżkę róży.
-To dla ciebie, najpiękniejszej klaczy jaką znam.-oświadczyłem dumnie.
Szebra? ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz