CD Jaspera
W pewnym momencie mojego spaceru ujrzałam
piękną, znajdującą się w lesie polankę. I postanowiłam się na niej
zatrzymać. Chwila wytchnienia zawsze się komuś przyda. Tak jest
przynajmniej ze mną. Przystanęłam więc, wdychając głęboko powietrze
przez chrapy. Nagle szelest. Stukot. Zapach konia. Ktoś idzie. Jakiś
koń. Mignęła mi umięśniona sylwetka. Prawdopodobnie ogier. Przymrużyłam
oczy. Niech mnie ominie. Co mu będę wadzić? Nie odezwę się. chyba, by
się dowiedzieć imię. Ale w sumie po co mi znać jego imię? Nie mam
przyjaciół, nie mam wrogów. Nie chcę nikogo. Albo przynajmniej coś we
mnie nie chce....
W końcu, w pełnej okazałości wyłonił się kasztanowaty ogier. Miał dosyć młody wyraz pyska. Oceniam, że ma gdzieś góra 3 lata. Czyli był tak gdzieś... w moim wieku. Nie był jednak całkowicie kasztanowaty. Miał białą strzałkę na pysku i parę białych odmian na nogach. Tyle ujrzałam na pierwszy rzut oka. Przyglądał mi się z zaciekawieniem i z... rozczarowaniem? Natychmiastowo przybrałam kamienny wyraz pyska. Nieważne kim jest. Nie zamierzam go znać. Nawet gdyby należał do zastępców alf, czy coś... Nie zamierzam.
On również spoglądał na mnie obojętnie. Trwaliśmy tak w ciszy, mierząc się spojrzeniami. Przerywało ją tylko delikatne ćwierkanie ptaków i od czasu do czasu kumkanie żab.
-Kim jesteś? - w końcu to on odezwał się pierwszy. Właściwie, to ja miałam zamiar to wtedy powiedzieć. Jednak to zdanie nie wydostało się przez moje usta. Hamowałam w sobie nadmierną ciekawość. Nie mogę być ciekawska. Nigdy nie będę tym stworzeniem, którym byłam tyle lat temu. Nigdy... Jestem teraz sobą, może mniej uczuciową ale jestem.
Odwróciłam wzrok od ogiera, uśmiechając się, ale bynajmniej nie miło. Ani też serdecznie. Bardziej z kpiną. Albo z lekką obojętnością. W sumie nie wiem jak to nazwać.
-Kim jestem? - powiedziałam takim głosem, jakby ogier pytał się o jakąś dziwną rzecz - Jeszcze nie zauważyłeś, że klaczą? Poza tym, moje imię nie jest warte Twojej uwagi - rzuciłam pospiesznie, chcąc znowu zanurzyć się w ciszy i rozmyślaniach... Ale skoro już coś powiedziałam, pewnie będę musiała znowu....
Jasper?
W końcu, w pełnej okazałości wyłonił się kasztanowaty ogier. Miał dosyć młody wyraz pyska. Oceniam, że ma gdzieś góra 3 lata. Czyli był tak gdzieś... w moim wieku. Nie był jednak całkowicie kasztanowaty. Miał białą strzałkę na pysku i parę białych odmian na nogach. Tyle ujrzałam na pierwszy rzut oka. Przyglądał mi się z zaciekawieniem i z... rozczarowaniem? Natychmiastowo przybrałam kamienny wyraz pyska. Nieważne kim jest. Nie zamierzam go znać. Nawet gdyby należał do zastępców alf, czy coś... Nie zamierzam.
On również spoglądał na mnie obojętnie. Trwaliśmy tak w ciszy, mierząc się spojrzeniami. Przerywało ją tylko delikatne ćwierkanie ptaków i od czasu do czasu kumkanie żab.
-Kim jesteś? - w końcu to on odezwał się pierwszy. Właściwie, to ja miałam zamiar to wtedy powiedzieć. Jednak to zdanie nie wydostało się przez moje usta. Hamowałam w sobie nadmierną ciekawość. Nie mogę być ciekawska. Nigdy nie będę tym stworzeniem, którym byłam tyle lat temu. Nigdy... Jestem teraz sobą, może mniej uczuciową ale jestem.
Odwróciłam wzrok od ogiera, uśmiechając się, ale bynajmniej nie miło. Ani też serdecznie. Bardziej z kpiną. Albo z lekką obojętnością. W sumie nie wiem jak to nazwać.
-Kim jestem? - powiedziałam takim głosem, jakby ogier pytał się o jakąś dziwną rzecz - Jeszcze nie zauważyłeś, że klaczą? Poza tym, moje imię nie jest warte Twojej uwagi - rzuciłam pospiesznie, chcąc znowu zanurzyć się w ciszy i rozmyślaniach... Ale skoro już coś powiedziałam, pewnie będę musiała znowu....
Jasper?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz