wtorek, 5 maja 2015

Od Timeraire

Mefisto spojrzał na mnie spode łba.
- A więc nie czujesz się dobrze we własnym domu? W murach, które sama wznosiłaś? - spytał ponuro.
- Są mi więzieniem...- doparłam poważnie, unikając jego wzroku.
 Owe mury były granicą, która oddzielała nasze stado od...od reszty świata, bo chyba inaczej nie można tego ująć. Jako szamanki, ja i moja matka pomagałyśmy przy ich budowie. Teraz jednak te właśnie mury, które miały chronić moich bliskich i mnie, były dla mnie niczym innym, jak granicą, której nie da się przejść. Granicą, która zamykała możliwości.
- Więzieniem...- powtórzył bez przekonania. - Nie mam prawda cię powstrzymywać nawet, gdybym chciał. Uszanuję twoją decyzję, siostro, ale nie licz, że kiedykolwiek się z nią pogodzę.
 To była moja ostatnia rozmowa z bratem. Ostania przed tym, zanim dowiedziałam się, iż nie opuszczę rodzinnych stron tak zupełnie z własnej woli.
***
 - A więc witaj w stadzie - powiedziała siwa klacz z ciepłym uśmiechem.
Kiwnęłam lekko głową i skierowałam się w stronę lasu.
W Misterious Valley wszystko było takie obce, takie...inne. Może dlatego, że do chwili relegacji nie opuszczałam terenów stada, w którym się urodziłam?
 Wróciłam myślami do rodzinnych stron. Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego po koniach, z którymi się wychowałam i które mnie wychowały. Nevzoro - samiec alfa - przy każdej okazji zapewniał mnie i moją matkę, że jestem przyszłą nadzieją stada; że niezmiernie się cieszy z moich postępów w nauce i nigdy nie pozwoli mi odejść.
 Słowa...jak się okazuje nic nie znaczące słowa. Są jak puste skorupy, które mają dać chwilowe wrażenie, że jest dobrze. Jakże mylne wrażenie...
 Stanęłam i rozejrzałam się. Przywykłam do mieszkania z matką, więc duża, pusta jaskinia w pierwszej chwili napełniła mnie niepokojem.
 Postanowiłam skorzystać z uroków dnia i udać się na spacer. W zimnych ścianach nowego domu brakowało mi także ziół, które jak mniemam można znaleźć na polanie. Zmierzałam w tym właśnie kierunku, kiedy u mojego boku pojawiła się czyjaś sylwetka. Zupełnie, jakby wyrosła spod ziemi.
 
< Ktoś dokończy? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz