czwartek, 3 lipca 2014

Od Nevady

CD Qerida

Przez moment byłam tak oszołomiona, że kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Wszystko dookoła zawirowało tak gwałtownie, że omal nie straciłam równowagi. Zacisnęłam mocno powieki, głęboko odetchnęłam trzy razy i zdecydowałam się zachować spokój. Panika nic tutaj nie pomoże.
Miałam nieodpartą chęć rzucenia się na Mystica i rozszarpania go możliwie jak najboleśniej, jednak w tym momencie Qerido był najważniejszy i nie liczył się nikt poza nim.
-Biegnij po medyka!-wrzasnęłam do byłego partnera, podczas gdy ten gapił się jak wryty w leżącego sztywno ogiera. -Już! Chociaż raz okaż się do czegoś przydatny i rusz zad!-krzyknęłam jeszcze, kiedy ten nie wykazywał żadnej reakcji. Dopiero to nieco go otrzeźwiło.
Widziałam, że był przerażony i wcale mu nie współczułam. Należy mu się, tylko dlaczego akurat kosztem Qerida?
Upewniwszy się, że mój były partner rzeczywiście pobiegł po pomoc, nachyliłam się nad ukochanym.
-Qerido?-odezwałam się, teraz już nie potrafiąc powstrzymać łez. Widok jego ciała, wyglądającego jak martwe, sam wywoływał nieprzyjemny skurcz w żołądku. Czułam się całkowicie bezradna. To bolało. -Qerido! Proszę, odezwij się! Słyszysz mnie?

Qerido? Mystic? Przepraszam za tak długą nieobecność, chorowałam na barakus-wenus. Ciężka choroba ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz