-Zmieniłem się strasznie, wiem - zacząłem mówić dalej, z równą skruchą co przepraszałem - I z wyglądu i z charakteru. Ale tyle się zmieniło... - urwałem, wpatrując się intensywnie w dal.
Wróciły wspomnienia.
Wyśmiewanie, poniżanie, pogarda. Nienawiść. Mój strach. Walka. Wygnanie. Wędrówka. Samotność. Obiecałem sobie, że nie odezwę się do nikogo dobrowolnie. Ale mojej siostry to nie dotyczy; to jedyna bliska osoba, która mi tutaj została. Poza nią nie mam już nikogo. Naprawdę.
-Najpierw wojna w stadzie Błękitnego Księżyca. Co tu dużo gadać, uciekłem jak ostatni tchórz. Może gdybym został, nie byłoby ze mną tak źle. Byłem w wielu stadach, dopiero trzecie z kolei sprawiło, że zechciałem zostać na dłużej. Miałem partnerkę. Syna. Idealne stado. Ale ona mnie zdradziła. Zostawiła. Wyśmiała. Rozesłała po stadzie dziwaczne plotki o mnie. Wszyscy mną pogardzali - z trudem panowałem nad łzami, aż w końcu wybuchnąłem płaczem - Zostałem wygnany ze stada. Wróciłem na tereny SBK. Nie było nikogo. Zrezygnowany, zacząłem wędrować. Znalazłem to stado. Powziąłem sobie za postanowienie, że nie będę się do nikogo przywiązywał. Ale Ty jesteś moją siostrą. Oprócz Ciebie nie mam nikogo i prawdopodobnie nikogo nie będę miał. Proszę, nie gniewaj się na mnie - chcąc nie chcąc opowiedziałem jej całą historię mojego marnego żywota
Siostra w milczeniu pokiwała głową.
-A jak u Ciebie się ułożyło, odkąd mnie nie ma? - zmieniłem temat
Jennifer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz