Gdyby została we mnie choć garstka konia, jakim byłem do niedawna z pewnością nie pozwoliłbym jej odejść. Jednak na wspomnienie tamtego stada, które mnie wyśmiewało na każdym kroku na nowo obudził się w moim sercu płonący gniew. Nie będę z nikim rozmawiał. Nie będę. Samotność jest tysiąc razy bezpieczniejsza.
-Szerokiej drogi! - zawołałem za nią kąśliwie, w duchu ciesząc się, że to ona idzie.
Zatrzymała się chyba i... albo mam zwidy, albo i nie dostrzegłem w jej oczach łzy. W sumie mało mnie obchodziło co robię. Najważniejsza samotność!
Jennifer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz