sobota, 12 lipca 2014

Od Anastazji

Letni dzień kojarzy się z przyjemną pogodą, prawda? Otóż ostatnio wcale tak nie jest. Najpierw żar intensywnie lał się z nieba, ale w pobliżu wody dało się wytrzymać. Teraz jest mokro, zimno i najlepiej w ogóle nie wychylać łba z jaskini. A jednak wyszłam na spacer, nie chcąc, aby całkowicie zardzewiały mi kości.
Mimo niesprzyjającej aurze do spacerów zauważyłam po chwili jakiegoś konia. Dzięki szczęściu, okazało się, że to mile wyglądający ogier. Ostatnio się w miarę przełamałam do innych koni i zupełnie się ich nie bałam. No może, tylko trochę.
-Cześć - przywitałam się z gniadym ogierem
Od razu podniósł łeb i przyjrzał mi się, taksując mnie wzrokiem dość krytycznym. W ciągu kilku tych chwil poczułam się, jakby ktoś chciał prześwietlić mnie całą, aby zobaczyć czy na pewno jestem cała i jedna, w całym kawałku.
-Witaj - przybrał miły ton głosu, najwyraźniej przeczuł, że jestem miła, albo chociaż nie aż tak groźna.
-Jestem Anastazja, a ty?  - zapytałam zaciekawiona

Harry, dokończysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz