Późnym wieczorem, kiedy wszyscy już spali ja poszedłem się przejść nad
Zatokę Gwiazd. Ostatnimi czasami polubiłem ją i lubiłem tam spędzać swój
wolny czas. Tam wydawało mi się, że czas płynie wolniej, mimo, że
pędził jak zawsze w zawrotnym tempie. Tam oddawałem się myślom o
wszystkim. Ostatnio moje myśli zajmowała ta klacz, którą spotykałem od
czasu do czasu, ale nie umiałem ani w sobie znaleźć odwagi by z nią
porozmawiać ani nie mogłem przypomnieć sobie jej imienia. Może kiedyś
się dowiem, jak nie, to się jej może spytam. Zapatrzyłem się w gwiazdy.
Przez to nie zauważyłem, że ktoś stoi obok mnie. Gdy nagle chciałem się
odwrócić, aż podskoczyło mi serce. O mało bym na kogoś nie wpadł! Gdy
się bardziej przyjrzałem, serce wywinęło jeszcze większego koziołka.
Czyżby to była ta klacz o której tak rozmyślałem? Miała takie podobne do
niej, ciemne oczy i równie ciemną sierść.
-Hej - powiedziałem
Przecież coś musiałem powiedzieć.
-Przepraszam, że na Ciebie prawie wpadłem. - dodałem jeszcze, grzecznie się uśmiechając w jej stronę
-Nic się nie stało na szczęście - powiedziała - Ty jak mniemam jesteś Souffle, tak?
Kiwnąłem głową. Teraz jest okazja - pomyślałem. Może nie będzie tak głupio gdy spytam się o imię.
-Tak... A ty to.... - usilnie starałem sobie przypomnieć
-Coelsho - podsunęła mi
Ach, tak, jak mogłem zapomnieć! Tuż to ta córka Mocci! Nie miałem nigdy pamięci do imion, ale jak mogłem zapomnieć!
Coelsho, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz