sobota, 17 maja 2014

Od Laurel

Jestem już dorosła, ale akurat dzisiaj jestem tą "dawną Laurel". Ostatnio doszły mnie słuchy, że moja przybrana mama, Fajum (czyt. Filjan) ma kochasia o imieniu Castiel. Wydało mi się to baaardzo podejrzane... Musiałam odnaleźć tego ogiera. Uznałam, że najszybciej go znajdę pytając się o niego Alf. Poszłam, więc do Havany. Ona mniej więcej określiła, gdzie mógłby być. Poszłam tam. Faktycznie tam był. Chyba o czymś myślał dość głęboko, bo nie zauważył jak przechodzę koło niego, by ostatecznie przed nim stanąć.
- Caaaastiel!- powiedziałam, jak to miałam w zwyczaju, zaczynając przeciągłą pierwszą samogłoską.
- O co chodzi? Czy ja Cię znam?- był co najmniej nieco zdziwiony.
- Nie, znasz mnie. W sensie nie znałeś, ale teraz już znasz.- wytłumaczyłam mu coś, co dla mnie było oczywiste.
- Acha... O co chodzi?- powtórzył swoje pytanie.
- Doszły mnie słuchy, że ty i Filjan macie się ku sobie, a tak się składa, że Fajum, znaczy Filjan, jest moją, można tak powiedzieć, przybraną mamą. Z tego wynika, że jeśli Ty i ona jesteście razem, to Ty musisz być moim przybranym tatą.- powiedziałam jednym tchem, a kiedy skończyłam niecierpliwie zaczęłam czekać na odpowiedź.

(Castiel? Przy okazji: Nie trudź się. Laurel nigdy nie zrozumiesz.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz