CD Jennifer
Przewróciłem oczami, po raz kolejny łapiąc się na tym jak bardzo nie rozumiem klaczy... I nigdy nie zrozumiem, to nierealne.
-Więc skoro nic ci nie jest- wyjątkowo zaakcentowałem słowo "nic" -to korzystając z tak pięknego zachodu słońca, chciałbym zabrać cię na spacer, co ty na to?-uśmiechnąłem się szarmancko.
Wydęła usta.
-To jeszcze zależy dokąd...-odparła, nie odrywając wzroku od nieba, jakby jakimś magicznym sposobem ją ono zahipnotyzowało.
Klacze, czy wy chociaż raz nie możecie dać jasno do zrozumienia czego chcecie?!
-Gdzie tylko sobie madame życzy.-zerwałem się na nogi i ukłoniłem lekko, jak na rasowego dżentelmena przystało.
Jenny? U mnie to samo ;d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz