Zobaczyłam ogier, który spokojnie wyszedł ze swojej jaskini. Poczułam wokół siebie silną magię, lecz nie zwróciłam zbytnio dużej uwagi na to. Podeszłam bliżej. Secret odpowiedział spokojnie, lecz ja wyczułam w jego głosie utrzymującą się złość.
-Przyszłam cię przeprosić- odparłam dumnym, lecz zarazem skruszałym głosem- Widzisz, znasz teraz moją nielubianą przez konie część osobowości, a mianowicie upartość. Jednak jeśli szczerze mam powiedzieć...- odwróciłam głowę w drugą stronę i zrobiłam kilka kroków w przód- To czułam, że nawet gdybym chciała uciec jak najdalej od stajni to i tak bym nie mogła, nie potrafiłabym- rozejrzałam się nie wiedząc do końca na co mam patrzeć- Po prostu coś trzymało mnie. I słowa tego człowieka...- dodałam ciszej, śmiejąc się pod nosem z miną, która wskazywała na zamyślenie.
***
Spojrzałem na klacz, która wyglądała na zamyśloną. Słowa tego człowieka... Myślałem nad nimi cały czas. Od słów klaczy złość minęła mi w mgnieniu oka.
- Havano, nie przepraszaj mnie za Twój charakter. Lubię Cię taką jaką jesteś. Złościłem się, bo chciałem dać Tobie wolność i mogłem to zrobić, a Ty.... nie chciałaś odejść. To było frustrujące, tym bardziej, że czułem ogromną potrzebę, by Cię chronić - spojrzałem na Havi, czując się jakbym powiedział parę słów za dużo...
Czemu? Pewnie przez słowa tego człowieka, przez aluzję moich uczuć do Havany. Czy jego słowa były prawdziwe? Nie wiedziałem. Nic już nie wiedziałem, bo po słowach Hav miałem jeszcze większy mętlik w głowie.
***
Podniosłam oczy, nie ukrywając ogromnej ulgi. Uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję ci bardzo- odparłam nadal będąc mu wdzięczna.
Jednak po chwili wzięły górą ponowne rozmyślania. Słowa tamtego człowieka nie dawały mi spokoju, a ja czułam coraz większą potrzebę dowiedzenia się o co mu chodziło. Czyżbym na prawdę czuła coś do Secret`a?
***
- Opowiedzieć Ci o działaniu zaklęć, które rzuciłem na moje górki? - zapytałem klacz.
Kiwnęła głową. Zacząłem opowiadać o zaklęciach. Havi przypatrywała mi się uważnie. Widziałem, że na usta ciśnie jej się jakieś pytanie. Patrzyłem na klacz, a w moim mózgu latały różne myśli. Już wiedziałem czyją magię poczułem nad Magiczną Zatoką. Czyja była ta magia, tak silna, że mój magiczny umył mógłby się w niej zakochać. Ale uciekłem. Czy czułem coś do Havany? Coraz mniej byłem pewny negatywnej odpowiedzi. Patrzyłem w piękne oczy Havi i coraz bardziej rozumiałem moją potrzebę wydostania jej. Chciałem, żeby miała raj na ziemi. Chciałem, żeby była szczęśliwa nawet za cenę mojego nieszczęścia. Pozostawało jedno najważniejsze pytanie. Czy ją kochałem? Moje rozmyślania przerwało pytanie klaczy.
- Skoro użyłeś tak mocnych zaklęć, to czemu na mnie one nie działają?
Zesztywniałem i zaczerwieniłem się po czubki uszu.
- Bo chcę, żebyś zawsze, o każdej porze dnia i nocy mogła tu przyjść. Nie chcę blokować dla Ciebie, żadnej części mojego domu.
***
Zarumieniłam się i uśmiechnęłam delikatnie, lecz tak na prawdę w głębi duszy czułam ogromną radość. Zrobiło mi się od razu cieplej na sercu gdy usłyszałam, że Secret nie blokował swoimi mocami nic przede mną i, że przyjmie mnie o każdej porze dnia i nocy.
Nie wiedziałam co tak na prawdę odpowiedzieć ani jak zareagować. Po chwili zdołałam wydukać z siebie jakieś kompletnie bezsensowne słowa.
-Miło mi, że tak mi ufasz- wypaplała kompletnie bez sensu, po czym zaśmiałam się pod nosem z mojej wypowiedzi.
Ogier również się uśmiechnął, widząc jak mnie coś rozbawiło, chociaż nie wiedząc do końca co.
***
Klacz przepięknie wyglądała, kiedy się uśmiechała. Obserwowałem cały czas jej zachowanie. Było takie naturalne, takie... urocze. - Może wejdziesz do środka? Wiem, że jeszcze nie jest tu przepięknie, ale zdążyłem to nieco ogarnąć.
Klacz pokiwała głową i weszła za mną do jaskini. Za pomocą magii uformowałem tu kilka skalnych szaf z wieloma półkami, na których leżało wiele skalnych pudełeczek. Na pudełeczkach wyryłem napisy ziół i innych rzeczy związanych ściśle z magią. Większość pojemniczków była jeszcze pusta, bo nie zdążyłem pozbierać zapasów. Niedaleko w kącie, nad stosem drewna wisiał w powietrzu (utrzymywany tam stałym zaklęciem) metalowy kocioł, który znalazłem. Kilka mniejszych leżało koło stosu drewna. Klacz rozejrzała się po tym ,,pokoju''. Była to moja pracownia szamana. Weszliśmy do kolejnej groty. Tutaj na skalnych półkach było miejsce na jedzenie. Znajdowało się tam jednak tylko kilka jabłek, bo nie zdążyłem nic więcej zebrać. Tak po kolei pokazywałem klaczy co zdążyłem już zrobić w jaskini, albo raczej czego nie zdążyłem jeszcze zrobić. Na samym końcu przeszliśmy do mojej sypialni, w której było tylko zrobione ,,na szybkiego'' posłanie ze słomy.
- Nie zdążyłem wiele zrobić, ale może masz ochotę na świeżą wodę źródlaną? Znalazłem w sypialni małe źródełko - powiedziałem Havanie.
***
-Z chęcią się poczęstuję- odparłam i poszłam z Secret`em.
Jaskinia była przestronna. Już na pierwszy rzut oka można było rozpoznać, że mieszkał w niej szaman lub medyk. W powietrzu czuć było przeróżne zapachy ziół i mikstur. Nie były to brzydkie zapachy. Wręcz przeciwnie. Można było się w nich zakochać. Nawet jeśli wnętrze nie było jeszcze do końca urządzone to i tak mi się podobało. Lubiłam przestronne i swobodne miejsca.
-Odkryłem je niedawno...- odpowiedział ogier i podbiegł kłusem do źródła.
-Co? Ah... tak- wyrwał mnie z zamyślenia.
Pochyliłam głowę i wzięłam łyk wody. Była zimna i krystaliczna. Na naszych terenach kryje się bardzo dużo podobnych podziemnych wód i źródeł.
-Dziękuję ci- odparłam i spojrzałam w bok.
Nie wiem czy się nie myliłam, ale był tam jakiś ciemny kąt jakby wąski korytarzyk. Zrobiłam kilka kroków w jego kierunku, lecz poczułam zdenerwowaną aurę Star`a. Stanęłam, pamiętając, że bez pozwolenia i zaproszenia nie mogę wejść, nawet jeśli jestem alfą.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz