sobota, 18 kwietnia 2015

Od Perły

Czuję się fatalnie. Moja matka ciągle leży, nie chce jeść. Muszę przejść się po terenach i wypłakać się.
- Akcencie, proszę zostań na chwilę z mamą.
Zaczepiłam brata.
- Oczywiście. A ty...gdzie idziesz?
Zapytał zaciekawiony tym wyjściem.
- Na spacer. Nie mogę tego znieść.
I pospiesznie wyszłam z jaskini matki. Wiatr nie był silny, ale nie był też słaby. Umiarkowany. Ale zaczął padać deszcz. Pogoda robiła się coraz bardziej burzowa. Chłodny wiatr pchał mnie do tyłu, jednak ja jestem na tyle silna, że nie poddam się byle wiatru. Pojawiła się mgła. Coś przemknęło przed moim oczami, a może tylko mi się wydawało? Piękne słońce już dawno zakryły czarne chmury, a ja nawet nie wiedziałam gdzie jestem, moją widoczność ograniczało "mleko" utworzone z mgły. Moja i tak albinoska sierść zrobiła się jeszcze bardziej biała, a moja różowa skóra powoli marzła. Dygotałam, ale nie poddawałam się. Miałam się wypłakać, więc płakałam rozpaczliwie. Dopiero kiedy szczękałam zębami i wpadłam do zimnej wody zaczęłam wołać o pomoc.
- Pomocy! Słyszy mnie ktoś?
Moje nogi uginały się z zimna, a na niebie widać było pioruny.
- Ja cię słyszę.
Usłyszałam nieznany mi głos ogiera.
- Kim jesteś? Ja nazywam się Perła.
Wstałam i szliśmy razem w bezpieczne miejsce. Mgła ustąpiła i poszłam z nim do mojej jaskini.
- Zwą mnie Figaro.
Odpowiedział na moje pytanie. Teraz zbierało mi się na łzy.
- Jesteś nowy w stadzie?
Zapytałam przez łzy.
- Nie należę tu jeszcze.
Rozglądał się po mojej jaskini.
- Załatwimy to z alfą Havaną.
Powiedziałam, po czym zalewałam się łzami. Nie wiedziałam, czy moja matka przeżyła noc, a jeżeli tak, to jest mało prawdopodobieństwo, że nie umrze w nocy. Figaro zauważył to i podszedł do mnie.
- Co się stało?
Popatrzył na mnie, a w jego oczach można było zobaczyć nutkę zmartwienia.
- Nie mam przyjaciół. Z bratem źle się dogaduję, a matka dziś ma umrzeć.
Spuściłam łeb z zakłopotaniem. Nie wiedziałam co począć.

< Figaro?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz