niedziela, 26 kwietnia 2015

Od Lady Queen

CD Figaro

1. LQ NIGDY NIE PACZE
2. LQ nie prosiłaby tak żałosnego ogiera o ''litość'' 
3. LQ nie widzi tych wszystkich ''bajerów'' czyli nazywanych tak przez was ''mocy''.


Wstałam. Zaśmiałam się szyderczym głosem. Widać - ogierkowi spodobała się cała szopka. Jednak nie wiedział, że ja nie uznaję ''mocy''. Jestem na nie nieczuła. Nie widzę ich, bo według mnie  żałosne jest używanie magii. Widziałam tylko jak ogierek macha swoimi małymi kopytami jakby dostał Parkinsona. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że śmieję się w duchu i patrzę na jegho poniewierające się ciało. Z litości, by mógł się trochę ucieszyć, zaczęłam sztucznie ''błagać'' go. Wiem, że jestem dobrą aktorką.
Wiedziałam, że spieszy się na randewu do swojej księżnej.
-Tego za wiele! -znów zaśmiałam się donośnie.
Puściłam się w dziki cwał. Zaraz znalazłam się w jednej lini z ogierem.
-To ty... ty - powiedział nieco zszokowany. -Masz czelność jeszcze pokazywać mi się na oczy?!-wybuchnął.
-Tak, mój drogi.
Wtem rozpętała się krwawa rzeź. Ogier, który wczoraj śmiał mi się stawiać leżał już na ziemi krwawiąc od moich tępych i bolesnych ciosów. Właściwie- to już by wystarczyło, bo musiał wiedzieć, że od normalnej klaczy [tzn. nie używającej mocy] nie mógł się uleczyć magią. Niestety, razy muszą mu same zarosnąć.
Później już zostało tylko go dobić. Nie będę opisywała mojej wściekłości, bo byłoby to bez sensu.
Wtedy jeszcze raz mocno przygniotłam jego poharatane gardło mym ostrym kopytem po czym przycisnęłam je jeszcze mocniej, by dotrzeć do jego marnej tchawicy. Po chwili poczułam tryskającą lepką, czerwoną maź i jego ostatni wdech. Wdech rozpaczy.
Jego gardło było po prostu wyciśnięte. Nie widziałam w nim nic. Jedynie wiele krwi, ciała i kawałek rozciętej tchawicy.
Odrywając kopyto od jego szyi wypowiedziałam z gestem triumfu:
-Wystarczy? Chyba tak. Oj wiedz, że twoja panienka już nie poleci na oszpeconego ogierka. Blizny zostaną.. oj zostaną.
Popatrzyłam na żyjące jeszcze truchło.
-O ile w ogóle przeżyjesz!  -zaśmiałam się szyderczo.

THE END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz