CD Perły
Byłem zmartwiony tym wszystkim. Zwłaszcza gdy widziałem jak bardzo Perła się bała o własne życie. Jej i jej bratu groziło poważne niebezpieczeństwo. Co ja mogę zrobić żeby ich ochronić? Dobre pytanie myślałem sobie w głowie.
- Figaro! Ja... Ja naprawdę się boję... - powiedziała przerażona i chodziła w kółko po swojej jaskini.
Ja patrzyłem na nią i próbowałem coś w myśleć... ale ja już znałem aż za dobrze takie konie co d celu idą po trupach by osiągnąć swoje mroczne cele... W takim razie nie miałem żadnego wyboru... Musiałem pójść i zawalczyć z nim na śmierć i życie. Inaczej... Perła i jej brat już zawsze będą się oglądać za siebie... bojąc się każdego kroku.
- Perło! - zacząłem. Pokonam go i już nie będziecie się musieli martwić o własne życie. - powiedziałem spokojnie i odważnie bez żadnego strachu w głosie.
- Co?! Figaro! Ty nawet nie wiesz jaki on jest silny! - krzyknęła ze strachem w głosie.
- Perło. - powiedziałem spokojnie by ją trochę uspokoić. Nic mi nie będzie.
- Tak ci się tylko zdaje! powiedziała ponownie cała zestresowana.
- Nie bój się. - powiedziałem ciepłym głosem. Zostałem specjalnie wyszkolony do walczenia i w najgorszym przypadku zabijania takich złych koni.
- A co jeśli ci się nie uda? - zapytała dalej chodząc nerwowo po swojej jaskini.
- Nie martw się. - podszedłem do niej i ją przytuliłem żeby poczuła że nie pozwolę jej skrzywdzić. Trochę ją to uspokoiło więc postanowiłem bez zgody alf i ich wiedzy wyruszyć na poszukiwanie złego ogiera. Wyszedłem z jaskini Perły i udałem się na wyprawę.
***
Nikt nawet nie zauważył mojego zniknięcia. Z resztą byłem nowy i nikt mnie właściwie nie znał prócz Perły i alf ale nawet lepiej że nikt nie wie o mojej wyprawie. Martwiłem się tylko o Perłę. Nie wiedziałem gdzie szukać tego drania... Byłem już bardzo daleko od terenów stada... Szedłem chyba dwa tygodnie po rożnych terenach. Aż nagle zobaczyłem potężnego karego ogiera który najwidoczniej kogoś szukał. Podszedłem do niego kawałek i zmierzyłem go wzrokiem. Nie wiedziałem czy to ona ale kierowało mną jakieś dziwne przeczucie. Nagle ogier mnie zauważył i spytał:
- Kim jesteś? - zapytał groźnym głosem ale się go nie przestraszyłem.
- Mam na imię Figaro. - przedstawiłem się i nie spuszczałem oka z ogiera.
- Widziałeś może klacz koloru prawie cremello? Była ze swoim młodszym o kilka minut bratem....
Nagle zrozumiałem że to on ! Poczułem jak krew zaczęła się we mnie dosłownie gotować ! Wiedziałem że nie zmieni zdania co do zabicia ich...
- Wiem ale ci nie powiem. - odparłem odważnie i przybrałem pozycję bojową.
- Heh ! Ty głupcze ! Jestem o wiele silniejszy od ciebie ! I tak ich znajdę ! - krzyknął ogier po czym też przybrał pozycję bojową.
Nagle na niebie rozpętała się potężna burza ! Było jasne że to będzie walka tytanów ! Siły natury dobrze wyczuły co wisi w powietrzu. Nagle ogier użył mocy ognia i wycelował ją we mnie ! Udało mi się uskoczyć w bok i wezwałem swój żywioł powietrza ! Wycelowałem w niego lecz on także uskoczył w bok... Jednak nie spodziewał się że w momencie gdy będzie robił unik ja go ponowni zaatakuję !
Uderzyłem go w bok i dzięki żywiołowi powietrza zrobiłem mu ranę kłutą... Ten natychmiast użył ognia a ja odpowiedziałem na to powietrzem. Oczywiście żywioł ognia zyskiwał zawsze na sile gdy ktoś używał żywiołu powietrza... ale gdy ktoś potrafi dobrze użyć powietrza przeciwko żywiołowi ognia... Miał szansę wygrać i pokonać wroga....
Ja na szczęście byłem wyszkolony w tym celu więc miałem nad nim niewielką przewagę... Wykorzystałem szalejącą nad nami burzę i skierowałem piorun na ogiera ! Nie spodziewał się tego i piorun go trafił zadając poważne rany.... Jednak ku mojemu zdziwieni ona nadal był w stanie się podnieść ! Znowu rozpoczęła się walka ! Walczyliśmy tak przez całą noc aż nastał dzień... Nie mogliśmy już użyć naszych żywiołów bo byliśmy już za słabi...
Walczyliśmy już resztką sił. Nagle za sobą zobaczyłem ogromną dziurę a w niej ostre jak brzytwa kamieni które łatwo mogły zabić... Wystarczyło bym żebym tam wpadł i bym się na nie wszystkie nabił i marł... Zrozumiałem że ogier planował od samego początku mnie tu wrzucić ale nie spodziewał się że jestem aż tak dobrze wyszkolony...
Nagle rzucił się na mnie !!! Jednak udało mi się uskoczyć w bok a ogier wpadł prosto do tej dziury... Gdy tam spojrzałem... Zastałem już go martwego i wiszącego na ostrych kamieniach które go przebiły na wylot w każdym możliwym miejscu... To był straszny widok. Jednak zrozumiałem że już jest po wszystkim i ani Perle ani jej bratu nie groziło już niebezpieczeństwo...
***
Po długiej wędrówce w końcu udało mi się dotrzeć z powrotem na terytorium stada... Nawet nikt nie zauważył mojego zniknięcia... No... Po za Perłą i jej bratem. Szedłem w kierunku jej jaskini by jej powiedzieć że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo... nagle usłyszałem jej płacz... Zmartwiony szybciej podbiegłem do jej jaskini i ją zobaczyłem.
- Zostaw mnie Akcent ! - krzyknęła zapłakana. Nie wiedziała że to ja bo miała zamknięte oczy...
Podszedłem do niej i nad nią stanąłem.
- Słyszałeś !!! - krzyknęła znowu. Zostaw mnie!
- Perło... - powiedziałem do niej ciepłym głosem. Co się stało? - zapytałem zmartwiony.
Ta nagle rozpoznała mój głos po czym szybko otworzyła oczy i rzuciła mi się na szyję mówiąc przy tym:
- Figaro! Myślałam że już cie nie zobaczę...
< Perła? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz