CD Cello
Przedstawiłem się. Nie wiem dlaczego to właśnie jej. Może dlatego, że czuję się osamotniony. Wydaje się bardzo sympatyczna.
- Jesteś medykiem, no nie?
Zapytałem klaczy.
- Tak, a co?
Odpowiedziała zdziwiona.
- Bo...moja matka...jest w jakiejś ciężkiej depresji po rozstaniu z ojcem. Pomożesz?
Wydukałem próbując to jakoś ułożyć.
- Mogę spróbować pomóc.
Popatrzyła całkiem poważnie.
- Moja siostra też pracuje jako medyk, ale sama nie daje rady. Nawet swoim żywiołem, czyli emocjami nie potrafi wyleczyć mamy. Już nic na nią nie działa.
Podsumowałem zrezygnowany. Cello podeszła do jaskini Perły, w której leżała już bardzo słaba matka.
- Nie jestem pewna, czy cokolwiek może jej już pomóc, ale dam zioła na uspokojenie.
Szepnęła i podała mi jakieś zielsko. Podszedłem do klaczy. Kazałem mamie zjeść zioła. Efekt miał być widoczny po około pół godziny. Nie byłem pewny, czy patrzeć na umierającą matkę i płakać, czy zająć się swoim życiem i zobaczyć co potem. Wybrałem opcję drugą.
- Trzymaj się mamo.
Rzuciłem tylko i z westchnieniem popatrzyłem na Perłę.
- Zaopiekuję się nią jak najlepiej potrafię, choć moja moc słabnie i prawie nic już nie daje... A ty idź, jakby coś zawołam cię.
Z oka mojej siostry popłynęła łza, a matkę nie było stać nawet na jedno słowo, czy gest.
- Ech, Cello. Muszę oderwać się od mojego życia, smutnego i samotnego. Chcesz wybrać się ze mną na Rajską Plażę? Wreszcie razem raźniej...
Wbiłem wzrok w ziemię. Nogi mi się trzęsły ze strachu i zniecierpliwienia.
< Cello? Sorki, że tak późno, ale nie widziałam wcześniej, że mi odpowiedziałaś.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz