CD
Zamrugałam, oślepiona światłem dziennym. Mimo, że spałam w lesie, gdzie promyki słońca miały ograniczony dostęp, była dwa razy jaśniej niż w nocy. Po chwili wstałam na nogi, zdecydowana na powrót. Nie miało sensu szukać po całym świecie przyjaciółki. Może w tym czasie dotarła do Mysterious Valley? Były na to co prawda nikłe nadzieje, ale jednak były. "Nadzieja zawsze umiera ostatnia" myślałam sobie, z determinacją. Rozejrzałam się, by obrać właściwy kierunek, jednak okazało się, że wyjątkowo dużo czasu zajęło mi na szukanie drogi powrotnej. Jednak gdy ją już znalazłam ruszyłam żwawym kłusem w kierunku stada, gnana tęsknotą do znajomych. Potrząsnęłam łbem, aby pozbyć się liści wplątanych w grzywę. Wydłużyłam krok i już po chwili galopowałam przez las, mimo wszystko lekko się uśmiechając. Tak dawno nie galopowałam! Miałam ochotę zamknąć oczy, wyobrażając sobie, że towarzyszy mi Kama. Jednak ta myśl znowu mnie wpędziła w zły nastrój. Stanęłam w pół kroku i zwiesiłam pysk do ziemi. Ten zapach. Znałam go! Otworzyłam szerzej oczy, uśmiechając się szeroko. Ruszyłam za wonią, śmiejąc się radośnie. Tak to na pewno ona! To ona! Ona! Śmiałam się i podskakiwałam, idąc za zapachem. W końcu zaczęłam wołać jej imię.
- Pride?! - usłyszałam w końcu w odpowiedzi. Ona tam była! Gdzieś ukryta za zielonym płaszczem lasu
- Tak! To ja! - śmiałam się coraz to głośniej
CDN
Zamrugałam, oślepiona światłem dziennym. Mimo, że spałam w lesie, gdzie promyki słońca miały ograniczony dostęp, była dwa razy jaśniej niż w nocy. Po chwili wstałam na nogi, zdecydowana na powrót. Nie miało sensu szukać po całym świecie przyjaciółki. Może w tym czasie dotarła do Mysterious Valley? Były na to co prawda nikłe nadzieje, ale jednak były. "Nadzieja zawsze umiera ostatnia" myślałam sobie, z determinacją. Rozejrzałam się, by obrać właściwy kierunek, jednak okazało się, że wyjątkowo dużo czasu zajęło mi na szukanie drogi powrotnej. Jednak gdy ją już znalazłam ruszyłam żwawym kłusem w kierunku stada, gnana tęsknotą do znajomych. Potrząsnęłam łbem, aby pozbyć się liści wplątanych w grzywę. Wydłużyłam krok i już po chwili galopowałam przez las, mimo wszystko lekko się uśmiechając. Tak dawno nie galopowałam! Miałam ochotę zamknąć oczy, wyobrażając sobie, że towarzyszy mi Kama. Jednak ta myśl znowu mnie wpędziła w zły nastrój. Stanęłam w pół kroku i zwiesiłam pysk do ziemi. Ten zapach. Znałam go! Otworzyłam szerzej oczy, uśmiechając się szeroko. Ruszyłam za wonią, śmiejąc się radośnie. Tak to na pewno ona! To ona! Ona! Śmiałam się i podskakiwałam, idąc za zapachem. W końcu zaczęłam wołać jej imię.
- Pride?! - usłyszałam w końcu w odpowiedzi. Ona tam była! Gdzieś ukryta za zielonym płaszczem lasu
- Tak! To ja! - śmiałam się coraz to głośniej
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz