C.D Qerida
Pobiegłam w stronę ogiera. Tuż przed nim się zatrzymałam i go obserwowałam. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Nawet nie wiem czemu, ale to tak śmiesznie wyglądało, że nie dało się ogarnąć. Qerido wstał i do mnie podszedł. Strzepnął z siebie śnieg i wszystko wylądowało na mnie. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- Dobra chodźmy już do jaskini. - mruknęłam.
- A co zmęczona jesteś? - zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową.
- No dobra, to chodź. - powiedział.
Ruszyliśmy w stronę jaskini, po drodze śmialiśmy się w niebo głosy. A czasem słyszeliśmy jakieś burknięcia z innych jaskiń typu "W nocy się śpi a nie wariuje". Apff... Sztywniacy.
Doszliśmy do jaskini. Poszłam w najciemniejszy kąt jaskini i się położyłam. Qerido podszedł do mnie i położył się tuż obok mnie. Uśmiechnęłam się szeroko. Pocałowałam go w czoło.
- Dobranoc. - szepnęłam.
- Dobranoc. - odparł.
Zamknęłam oczy i usnęłam...
*
Obudziłam się następnego dnia. Słońca nie było, tylko widziałam jakoś biało poza jaskinią. Wstałam i leniwym krokiem ruszyłam ku wyjściu z jaskini. Qerida nigdzie nie było. Pewnie poszedł na spacer albo nie wiem gdzie. Zaczęłam iść w stronę polany, kiedy to ni stąd ni stamtąd ktoś na mnie "naskoczył'', oczywiście był to mój partner. Wywaliliśmy się w śnieg.
- Qerido! - zaśmiałam się.
- Ale to nie ja! - zaprzeczył.
- A kto duchy?
- Tak! Goniły mnie po lesie! - powiedział śmiejąc się.
Wstaliśmy, spojrzałam na niego.
- Ten wieczorny spacer źle na nas działa. - stwierdziłam.
- Nie... - zaprzeczył.
Pokiwałam głową i się do niego przytuliłam.
- Wiesz... Jesteś teraz jedyną osobą której mogę ufać i którą darzę wielkim uczuciem. - szepnęłam.
Qerido? Heheh ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz