C.D Qerida
Uśmiechnęłam się szeroko do ogiera. Podniosłam się i zaczęłam iść w stronę jaskini, po chwili Qerido do mnie podszedł. Zaczął lekko ciągnąć za moją grzywę. Spojrzałam na niego, zaśmiałam się. Dałam mu kuksańca w bok.
*
Doszliśmy do jaskini. Od razu weszłam pierwsza i się położyłam zagradzając drogę Qeridowi. Ogier na mnie patrzył jak na dziecko.
- No Rossa... - mruknął.
Schylił swoją głowę do mnie i chrapami muskał moją szyję, od razu wstałam i zaczęłam robić kroki w tył. Kiedy dotarłam do przeszkody czyli do ściany. Ogier nie oszczędzając mnie dalej pieścił moją szyję, a po chwili przeszedł do moich chrap. Złączył je w pocałunku, uśmiechnęłam się lekko. Chciałam, żeby to trwało wiecznie... Jednak moment został przerwany przez Havanę. Zatrzymała się i widocznie się zakłopotała, ale to nic w końcu nie wiedziała.
- Przepraszam, że przerywam ale ludzie wyszli z lasu... - powiedziała. - I znowu zaczynają swoje słynne "łowy".
Spojrzałam na klacz, a potem przeniosłam wzrok na partnera. Myślałam, że na razie będziemy mieli spokój, myliłam się.
- Bądźcie ostrożni. - powiedziała i wybiegła z jaskini.
Przytuliłam się do Qerida.
- Myślisz, że się to powtórzy? - spytałam szeptem.
Qerido? Trochę akcji musi być XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz