piątek, 27 lutego 2015

Od Filjan

CD opowiadania Sharee

Spacerowałam po terenach. Tak po prostu, bez celu. Cieszyłam się, że wreszcie wyszło słońce, że stopniał śnieg. Nigdy nie przepadałam za zimowym krajobrazem. Co jakiś czas przystawałam, by skubnąć trochę starej trawy. W końcu, gdy schyliłam się, po kolejną porcję jedzenia zauważyłam Sharee i... Jakiegoś ogiera. Idiota. Z pewnością jakiś nowy, ale pomimo tego powinien słyszeć o kasztanowatej klaczy, która od momentu zauważenia mnie, stara się pozbyć mojej obecności. W pierwszej chwili automatycznie miałam chęć zawołać coś do niego, by kretyn uciekał. Ale... Moje krzyki tu niewiele dadzą, mogę tylko wyjść na większą wariatkę niż on. Jedyny ratunek dla niego, to jakiś koń, który znajdzie go ledwo żywego, jak Sharee będzie kończyła jego żywot...

(Sharee? Silver? Total brak weny, no i sorry, że kolejne opo kończę tak późno, trochę nie wyrabiam ostatnio...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz