Wydaje mi się, że od mojego dramatycznego rozstania się ze Scolle... Nie, poprawka. To ona ode mnie odeszła a gdy wróciła to... jakby jej nie było.
Ale na czym to stanąłem?
Od tamtego czasu wpadłem w depresję. Tak, ogłaszam to wam. Nie mogę być dalej ogierem Gamma. Zresztą kto widział na takim stanowisku takiego snobka jak ja?
To, że nim zostałem było decyzją Alf. Ale to nie była trafna decyzja. Nie chcę, aby zobaczyli jaki jestem slaby i chyba... chyba oddam moje stanowisko synowi. On jest młody, piękny i w dodatku z tego co widzę ma już klacz na oku. Całe szczęście, że mu się udało.
Postanowiłem powiedzieć o tym mojemu synowi a potem Havanie.
Syna znalazłem na Zatoką Gwiazd. Pamiętam jak... jak ze Scolle całowaliśmy się tutaj do utraty tchu...
Nie, nie Slayer. Jej już nie ma. Dla Ciebie nie ma.
-Tyrion - zawołałem dosyć wojskowym tonem
Przybiegł do mnie i zasalutował, niczym wychowanek wojska. Z trudem dusił śmiech.
-Tak jest tato! - odparł
-Słuchaj... Ja dłużej nie mogę być Gammą. Postarzałem się, pochorowałem... A ty jesteś młody, piękny i z tego co widzę zaraz przestaniesz być kawalerem. Tak trzymać! Oddam Ci swoje stanowisko, skoro sam już nie mogę być kimś dla tego stada...
Tyrion milczał a ja nie czekając na odpowiedź pogalopowałem w poszukiwaniu alfy stada.
Była na Mglistej Polanie, miejscu, które nieodłącznie kojarzy mi się z Tyrionem i Midway, gdy byli małymi źrebakami, którym tylko zabawa w głowie.
Potrząsnąłem głową po czym podszedłem do Havany.
-Dzień dobry - rzekłem, nieco ponuro
-Witaj Slayer - uśmiechnęła się - Co Cię do mnie sprowadza?
Wziąłem głęboki oddech.
-Moja decyzja... - zacząłem - Nie mogę być dłużej Gammą. Chciałbym, o ile to możliwe aby tą funkcję dostał mój syn. Ja... jestem za stary, a odkąd nie ma ze mną Scolle nie potrafię już żyć dla siebie a co dopiero dla was...
Havana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz