CD Havany
Nie wiedziałem co zrobić ani co powiedzieć. Czy uciec od prawdy i ją okłamać czy przyjąć to wszystko na klatę z honorem. Mam przywoływać dawne wspomnienia co z powrotem otwierają rany? Wiedziałem, że pójście do niej i dowiedzenie się paru spraw to będzie zły i zbyt ryzykowny pomysł. W szczególności gdy nikomu się nie ufa.
~Możesz mi zaufać...~ zdanie to brzęczało mi w uszach.
Miałem sto pytań do. Czy oby na pewno. A może to tylko zasadzka?
-Właśnie nie... Nikomu nie można ufać. Nawet tym co są ,,dobrzy". Każdy w środku ma potwora. U innych bardziej się on wyjawia, a u innych mniej. Jaką mam pewność, że mogę ci zaufać?- spojrzałem dumnie w jej oczy.
-Właśnie to się nazywa zaufanie. Powierzenie komuś tego co cię najbardziej boli i nigdy byś o tym żadnej osobie powiedział- mówiła spokojnym, zrównoważonym tonem.
-Więc chcesz wiedzieć jak moi rodzice się nazywali?- odwróciłem się tyłem do niej i spojrzałem daleko przed siebie.
-Tak... Czemu akurat tak bardzo chcesz wiedzieć o Dęblinie?- podeszła bliżej.
Nastała chwila prawdy. Może i lepiej? Albo i tragicznie.
-Moja matka nazywała się Miriam- usłyszałem, że klacz staje zdrętwiała na głos jej imienia. Już chyba wiedziała dalszą część- A o Dęblinie chce dużo wiedzieć, ponieważ to mój ojciec. Nigdy w życiu go nie widziałem. Uciekł gdy tylko dowiedział się, że ma dziecko z obcą, a może i nie obcą, klaczą. Uważam go za tchórza i nie obraź się Havano. Nie masz za kim płakać. On nie zasługuje na ciebie- moja mina przybrała poważny wyraz.
Teraz nie czułem nic. Ani bólu, ani gniewu, szczęścia, czy samotności. Znów nastała ta chwila pustki, kiedy nie czułem nic. Za to wiedziałem co czuje ona.
-Nie wiedziałam, że... że jesteś jego... synem- wykrztusiła, próbując zrozumieć całe to co jej wyjawiłem.
-W ogóle ci nie powiedział o mnie. To wiem na pewno. Nie musisz nic już mówić. To co było już się nie stanie i nie powróci. To wszystko odeszło, on odszedł, moja matka, został tylko gniew i smutek. Teraz już wiesz i rozumiesz czemu jestem taki jaki jestem- znów z powrotem odwróciłem się do niej.
Havana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz