CD Havany
Wcale nie miałem ochoty na spacery. To mnie nudziło. Wolałem pogadać na miejscu i porządnie. To prawda... zataiłem część prawy i ona to podejrzewała, no, ale chyba jej nie powiem teraz tak o tu. Parsknąłem z niechęcią, kręcąc oczami. Zgodziłem się z nią pójść, ale tylko dlatego, że mam sprawę i jest Alfą, chociaż nawet to nie powstrzymuje mnie przed szczerą prawdą. Zaproponowała Jezioro Roku. Pewnie zrobiła to specjalnie, by mnie przejrzeć od środka. Nie użyła swojej mocy tylko dlaczego. Akurat przechodziliśmy obok jakiegoś małego stawu. Nad nami krążyły ciemne, burzowe chmury. Dla mnie idealnie, widocznie dla niej to niezbyt przyjemna pogoda.
-Wolałbym nie rozmawiać na ,,wesołych spacerkach"- burknąłem, stając w miejscu i patrząc na nią.
Klacz odwróciła się i spojrzała pytająco.
-Sorry, nie obraź się, ale wkurzają mnie rozmowy po spacerku. Wolę porozmawiać na miejscu- wziąłem głęboki oddech.
~No Javier... weź się ogarnij i wyduś to z siebie palancie...
-Spokojnie, rozumiem to. Więc... o czym chciałeś porozmawiać?
-O Dęblinie, podobno go znałaś- rzuciłem prosto z mostu, bez żadnego zastanawiania.
Zastanawiają się tylko mięczaki. Ona coś wyczuła, a ja spostrzegłem, że zatrzęsła się od środka.
-A... czemu chcesz o tym akurat rozmawiać?- zadała dość głupie pytanie.
-Powiedzmy, że... muszę. Więc... powiesz mi czy mamy tak stać jak dwie kozy?- podniosłem brew, zdecydowany.
Klacz patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Nie wiem dlaczego. Zwykłe pytanie to chyba normalne.
Havana? Brak weny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz