środa, 27 sierpnia 2014

Od Javier`a

CD Havany

Klacz uśmiechnęła się przyjaźnie i ruszyła wolnym stępem. Posłusznie ruszyłem za nią. Nastał kolejny deszczowy dzień. Nawet jeszcze bardziej niż wczoraj. Patrzyłem na spadające krople deszczu i szumiące drzew. Wszystkie stworzenia pochował się jakby z obawy, że deszcz zaleje je i utoną. Ptaki tuliły się do siebie, przemoczone, ogrzewając się nawzajem na gałęziach drzew. Patrzyłem na to jak na czary, podziwiając przyrodę za doskonała harmonię.
-Chyba teraz dasz się skusić na spacer. Nie lubię rozmawiać w miejscu, stojąc jak zdrętwiała, stara klacz, a taka nie jestem- uśmiechnęłam się do niego.
-Wolę nawiązywać konwersacje od razu na miejscu- odparłem zdecydowanie, myśląc tylko gdzie byśmy mogli pójść gdybym się zgodził.
-Nie jesteś wielkim fanem spacerów po terenach. A przydałoby ci się. Podobno nie znasz za bardzo stada- spojrzała na mnie z przekonaniem.
-A jak widać? Nie potrzebne mi to. Wystarczy mi moja intuicja i dobre wyszkolenie. Potrafię sobie poradzić sam- stanąłem pod drzewem, opierając się o nie- Tak więc... O czym chciałaś porozmawiać tak koniecznie?- spojrzałem teraz na nią, odrywając się od wielkich gałęzi pobliskich rosnących dębów.
Jednak nie usłyszałem odpowiedzi. Klacz stała niedaleko mnie, wpatrując się w pochmurne niebo.
-Słyszysz?- powtórzyłem.
-Słyszę- odpowiedziała krótko.
Podniosłem brew, próbując zrozumieć o co jej chodzi. Ja w*le, jeśli będę tu tak stał to nie długo zapuszczę korzenie.

Havana?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz